Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2024

Pieprzę leczenie i mężczyzna z KM

Jak w tytule. Pieprzę to całe leczenie. Minęło zaledwie kilka dni od zażywania pregabaliny a ja już czuję, a raczej wiem, że utyję na niej. Przez cały dzień mało, co robiłam siku. Pewnie już woda się gromadzi w organiźmie. Tak właśnie czytałam, że na pregabalinie jest problem z retencją wody. Zresztą po pracy weszłam na wagę i pokazała powyżej 60 kg mimo, że jadłam bardzo mało. Także już wiem, że rano będzie koło 60 kg- w najlepszym wypadku. I to pomimo biegania... biegałam dwa dni z rzędu. Było już 59 kg, a teraz znowu się zaczyna. Pieprzę to leczenie. I tak niewiele mi już czasu zostało. Mam jeszcze opakowanie xanaxu, ale naprawdę pieprzę to całe leczenie. Przerabiałam już większość dostępnych preparatów. Nie ma dla mnie leków. Chociaż muszę przyznać, że rzeczywiście, ta pregabalina, jak mówił lekarz, działa podobnie do xanaxu, jestem wyjątkowo wyciszona, nie czuję emocji. Ci wszyscy lekarze powinni sami nawpierdzielać się tych leków, przytyć 20 kg w 2 miesiące i wypowiedzieć się czy

Róża

Podałam T. adres z informacją, że jak chce to może przyjechać na herbatę. Niestety nie mógł. Piłsm brandy z colą, oglądając na tablecie mój ulubiony serial - Sześć stóp pod ziemią. Potem pomyślałam, że skoro T. znowu nie może, to spędzę miło czas z kimś innym. Odezwałam się do znajomego. Nie spodziewałam się, że zostawi wszystko i przyjedzie, tak po prostu. Ledwo się znaliśmy.  Powiedziałam żartem, że może przynieść kwiaty, kiedy zapytał z czym ma przyjść. Nie widzieliśmy się 2,5 roku. Nie wiem jak to zrobił, że o północy znalazł kwiat. Byłam mocno zaskoczona, że wystarczyło powiedzieć ot tak a ktoś coś dla mnie zrobi, bez wymówek i tłumaczeń. Że przyjedzie, kiedy tego potrzebuję. Tylko dlaczego nie jest w stanie zrobić dla mnie nic człowiek, którego kocham. Następnego dnia po 11:00 poszłam na ławeczkę na ul. Piotrkowskiej z kwiatem w ręku. Wiedział, że jestem w Łodzi. Czekałam na telefon, SMS, cokolwiek z propozycją spotkania. Dzień wcześniej odmówił, gdy zaproponowałam. I tak czekają

W xanaxowym świecie wyobrażeń Justyny

Od kilku dni jadę na xanaxie. Doszłam do 3-4 tabletki na dobę, do tego alkohol, konkretnie brandy z colą. Jestem w totalnej rozsypce.  1. Czy wiecie, że nigdy nie byłam zakochana z wzajemnością? Całe moje życie to ktoś kochał mnie, ale ja nie odwzajemniałam tych uczuć. Mało było tych osób, ale jednak. Nie wiedziałem czym jest miłość. Może przywiązanie, wdzięczność, ale nie miłość. Kiedyś, na studiach byłam zauroczona w J. Możliwe, że On też żywił do mnie jakieś uczucia, ale było to niewinne i platoniczne- ostatecznie jednak mnie odrzucił. Byłam przywiązana do kilku osób, ale nie było w tym w ogóle miłości. Za to w T. zakochałam się niemal z miejsca. Jak tylko Go zobaczyłam. Poznaliśmy się w 2021 r. Kocham Go niezmiennie, a nawet bardziej. Przez całe 3 lata, wliczając w to okres kiedy nie mieliśmy kontaktu. Kiedy po przerwie, kiedy się spotkaliśmy wypowiedział słowa "kocham Cię", przez chwilę myślałam, że kocham z wzajemnością. Potem bywało różnie, a słowa "kocham Cię&quo

58,8 kg

Dzisiaj waga zaszalała i pokazała 58,8 kg. Nie wiem czy to wiarygodny pomiar. Czyżby tyle wody przed okresem mi się zebrało? Cieszę się mimo wszystko, ale zobaczymy jutro. Odnotowują to tu, żeby mieć punkt odniesienia. Psychicznie za to jest bardzo słabo i krucho. Edit. Waga wciąż pokazuje 58,8 kg. Po dłuuuugim zastoju, taki super wynik!

Stabilizacja wagi

Waga się unormowała i pokazuje 59,5 kg, także zeszłam poniżej 60 kg, co bardzo cieszy. Jestem w trakcie okresu, to też woda zeszła i czuję się lżej. Aktualne wymiary: Brzuch-pępek: 78  Brzuch poniżej:83 Udo: 56 Łydka: 38 Jednak to bieganie, nawet jeśli waga spada wolniej, duuuzo daje. Widzę, że nogi są dużo szczuplejsze, brzuch maleje. I ogólnie ciało jest w dotyku dużo jędrniejsze. Nawet dostałam komplement, że pupa zaczyna wyglądać pięknie. I to prawda,bo jest twardsza.  Wczoraj było bieganie. 5 km, ale ciężko mi było wyjątkowo. Chyba że względu na tygodniową przerwę no i pogodę. A, no i w trakcie okresu jestem, to też mniej komfortowo. Biegałam po 18 ale i tak było dosyć duszno i jakoś ciężko się oddychało. No ale dałam radę. Nie pamiętam czy mówiłam, ale kupiłam dosyć porządne buty do biegania. Super się w nich biega, są jak sprężynki. Właściwie to mam dwie pary, już nawet nie pytajcie dlaczego, nie mam pojęcia po co mi tyle par butów. Widocznie mam coś z głową.

60 kg- co dalej

Ok. Przez miesiąc brałam lek, co prawda nic nie przytyłam, ale też przestałam chudnąć. Także jest devyzja- odstawiam lek. I tak nie jest na nim super idealnie, najwyżej do niego wrócę, ale jak już schudnę tyle, co potrzebuję. Obecnie waga 60 kg- uśredniam, bo waha się pomiędzy 60,6 a 59,6 kg. Przez miesiąc biegałam dosyć regularnie. Jadłam w większości ok, a waga się zatrzymała. Także tak, lek odstawiam. Możliwe, że to całe bieganie też utrudnienia spadek wagi przez zatrzymywanie wody. No ale zobaczymy. Dziękuję aanderand za Miley komentarze i wsparcie. Postanowiłam wrzucić zdjęcia obecnej sylwetki. Oto ona: Na pierwszym zdjęciu nawet dosyć lekko to wygląda, ale już zdjęcie z przodu pokazuje, że wciąż jest ciężko dosyć i nie smukło i nie lekko. U mnie to minimum z 5 kg jeszcze by się przydało by było szczupło w miarę.  To nowe jeansy, w końcu udało mi się kupić idealnie dopasowane w pasie i na długość - niskie kobietki na pewno zrozumieją ten problem. Rozmiar 36 ale weszłam w nie na st

Krótki wpis- dwie piątki

 Wczoraj przebiegłam swoje pierwsze 5 km. A dzisiaj, dodatkowo, waga w końcu pokazała "5" z przodu! Dokładnie 59,6 kg. Dzisiaj pewnie dostanę okres, więc tą wagą powinna mieć raczej tendencje do utrzymania się, bądź spadku niż rośnięcia w górę. Kupiłam wczoraj, dosyć spontanicznie, pierścionek. Na zdjęciu tak nie widać, ale pięknie się błyszczy i jest bardzo kolorowy. Ostatnio chodzi mi po głowie, żeby kupić coś drogiego i wartościowego. Ale to fanaberia.... Może w styczniu z okazji urodzin?

Pierwsze 4 km

Wczoraj przebiegłam pierwszy raz 4 km. Dokładnie 4,15! Cieszę się, bo do tej pory robiłam 3 km. Jeszcze trochę treningów i zrobię swoje pierwsze 5 km, oby! A na wadze znowu 60,4 kg. Mimo trzymania diety. No nic. Dzisiaj zrobię dzień regeneracji. Będę piła dużo, może woda zejdzie... A na lekach czuję się super. Budzę się o 5 żywa i z energią.

Podsumowanie tygodnia

 W tym tygodniu zrobiłam aż 5 treningów biegowych! Planowałam biegać, co drugi dzień, ale to uzależniające... Cały czas mam ochotę na więcej, po skończonym biegu nie mogę się doczekać następnego dnia, żeby sprawdzić czy znowu dam radę. Faktycznie, to bieganie ma coś w sobie i dobrze robi na psyche. Aplikacja z opaski mówi, że biegałam łącznie 1:55.  Zamówiłam dwie pary butów do biegania. Jedne po lesie, drugie po asfalcie. Miałam wybrać jedne, ale obie zostawiam. W sumie biegam też czasem po asfalcie. Raz się żyje. A waga ciągle pokazuje albo 60,5, albo 60,8 kg i nie rozumiem do końca dlaczego. Jem dosyć mało jak na dodatkową aktywność fizyczną. Albo retencja wody- piję zbyt mało i woda się zatrzymuje, lub te leki, które biorę - może to co schudłabym to tyję po leku i bilans wychodzi na 0. Co w sumie też słabe, niestety. Może w przyszłym tygodniu będzie lepiej. Edit. 15.04 Waga 60,1 kg. Haha, szkoda, że nie te 0,2 mniej, ale coś ruszyło!

Pobity rekord

 Dzisiaj pobiłam swój rekord w bieganiu. Udało się pierwszy raz przebiec 3 km a dokładnie 3,3:) w tempie poniżej 7. Zazwyczaj mam tempo tak7:30-8. Biegło mi się dzisiaj super! Pierwsze 10 minut bardzo przyjemnie, bez zadyszki. Drugie 20 trochę gorzej, ale i tak lepiej niż ostatnio. Chyba bieganie co drugi dzień to dobry pomysł. Organizm ma czas na regenerację. Starałam się też wyżej podnosić nogi podczas biegu.  Miałam też chwilowy kryzys. Już chciałam zamawiać burgerka, już miałam płacić w aplikacji, ale opamiętałam się i zaraz wyjmuję placuszki z cukinii z piekarnika:) No i w końcu wczoraj wieczorem wzięłam całą dawkę leku. Rano waga wciąż 60,5 kg.

Poranne bieganie

 Hej!  Wczoraj miałam dzień regeneracji po dwóch dniach biegania z rzędu a dzisiaj postanowiłam, że spróbuję pobiegać, ale rano. Pomysł spontaniczny, po prostu wcześnie się obudziłam i czułam się wyspana. Także poszłam na 20-minutowy bieg/trucht. Po powrocie rozciąganie na macie i kilka ćwiczeń. Znalazłam na tik toku kilka bardzo skutecznych i prostych ćwiczeń rozciągających zalecanych właśnie po bieganiu. Może uda się wyszczuplić kiedyś te raciczki:) Do tego, też na tik toku, znalazłam kilka fajnych ćwiczeń z jogi i też praktykuję, bo mi po prostu podchodzą. A lepiej wykonywać coś co sprawia przyjemność, niż się katować. Może potem wrzucę te filmiki z ulubionymi ćwiczeniami.  Dzisiaj na wadze mniej, jest 60,8 kg! Mam nadzieję, że wkrótce spadnie do ostatniego najniższego pomiaru, tj. 60,4 kg. Może faktycznie po tych biegach woda się zbiera. Jestem początkująca to nawet te 20 minut to dla mnie spory wysiłek. Poza tym już 5 dni biorę leki. Na razie połowę dawki. Powinnam już brać całą.

Nad rzeką

Właśnie leżę nad rzeką. Pogoda jest cudowna, brak ludzi. Przyroda bardzo relaksuje. I moja biała strzała, kupiona w zeszłym roku:) Dzisiaj na wadze wciąż 61,2 kg. Wczoraj byłam biegać, chociaż było ciężej niż zwykle, ale dałam radę. Dzisiaj chyba zrobię dzień regeneracji i tylko joga i rozciąganie na macie. Po biegu właśnie tak robię, że w domu jeszcze rozciągam się praktykując delikatnie jogę. Dzisiaj rano czułam mięśnie, delikatnie, ale jednak- głównie pośladki i uda. Dobrze, niech się grudki tłuszczu rozbijają. Jakiś czas temu kupiłam mały lampionik i zapalam świeczkę przed snem, jest klimatycznie i przyjemniej się zasypia.    Do piątku L4, także spokojnie się relaksuje i wyciszam psychicznie. Odstawie chyba też tabletki antykoncepcyjne. Co prawda zaczęłam je brać na nowo w ubiegłym miesiącu dopiero, ale nie chcę kusić losu i dokładać czynników wpływających na wagę. Chociaż nigdy na anty waga mi nie rosła.  Trochę zdjęć jedzenia: Jajka na miękko, chleb razowy, pesto z pietruszki, fi

Kontrola wagi i dekompensacja

 Wczoraj waga pokazała 61,3 kg to aż 0,9 więcej od dnia poprzedniego. Ale może to było spowodowane póki co bieganiem po dłuższej przerwie. Dzisiaj rano już było 61,2. Jeszcze teraz, w ciągu dnia ważyłam się i waga też pokazuje 61,2, więc możliwe, że będzie rano spadek. Biorę leki 3 dni, póki co połowę dawki, powinnam dzisiaj/jutro wziąć całą już, ale boję się. Dzisiaj jest bardzo ciepło. Czekam aż trochę słońce zaczynie zachodzić i pójdę pobiegać. Dzisiaj jedzeniowo bardzo dobrze póki co. Jedzenia wyliczone na 900-1000 kcal a do tego będzie bieganie to aplikacji Jacka pokazuje około 200 spalonych kalorii. Wczoraj jedzeniowo było słabo, bo na wieczór zjadłam czekoladę. Ale całościowy bilans z dnia to było nie więcej niż 1600 kalorii. Weszłam dziś do sklepu z ubraniami. Zobaczyłam swój tyłek i uda w tych ich światłach w przymierzalni w lustrze... Masakra, taki cellulit mam i ogólnie otłuszczone wszystko. Płakać się chce, ale nic to! Dam radę, schudnę jeszcze, muszę i chcę być szczupła ja

Nic się nie dzieje

Zrobię takie dwa wpisy w jednym. Przydałby mi się jednak laptop, pisanie na telefonie jest takie sobie. 1. "Nic się nie dzieje" Jak wspominałam- miałam konsultację z moim łódzkim lekarzem. Wróciłam do leków,o tym jeszcze będzie, ale w drugiej części posta, a teraz coś innego. Przy okazji odwiedziłam T. Trochę rozmawialiśmy o Nas, trochę się wkurzyłam. Założyłam buty i kurtkę i powiedziałam, że ma rację i że żałuję, że przyjechałam, i że faktycznie nie ma sensu i że idę na spacer. Po powrocie miałam zebrać plecak i wrócić do siebie. Poszłam po małą kawę do Żabki. Osiedle piękne, bardzo dużo roślin: całe aleje forsycji, magnolii, kolorowych drzewek ozdobnych. Wszystko teraz tak pięknie kwitnie. Wzięłam tę kawę z Żaby i wróciłam na skraju parku, na ławeczkę. Obserwowałam spacerujących ludzi i tych jadących na rowerze. Czasem ktoś spojrzał na mnie, ja na nich. Było słonecznie i nieco wietrznie, a ja ubrana wiosennie w jasne spodnie i różową kurteczkę. I tak mi było błogo i spokoj

Po świętach

Odzywam się dopiero teraz, bo nawet nie było jak. Święta spędziliśmy u rodziny, potem miałam krótki wyjazd i wróciłam wczoraj. Jadłam raczej mało, ale też coś słodkiego w postaci małego kawałka ciasta czy krówki. Wczoraj jak wróciłam miałam ogromną ochotę na lody- kupiłam dwie gałki, ale jedząc je, stwierdziłam, że nie warto było. Już mnie tak słodkie nie zachwyca. Byłam przekonana, że coś na pewno przytyję, ale o dziwo jeszcze schudłam, co prawda tylko 0,1 ale ważne, że nie przytyłam. Teraz jest 60,4 kg, no tak niewiele do 5 z przodu! Już część starych ubrań zaczyna pasować, więc nieśmiało po trochę je wyciągam.  Miałam też konsultacje z lekarzem. Dostałam Xanax doraźnie i na stałe Abilify. Ten ostatni działał na mnie bardzo dobrze, ale! Bardzo po nim przytyłam- to było w tamtym okresie,kiedy udało mi się schudnąć bardzo do jakiś 52 kg a potem zaczęłam brać Abilify i znowu przytyłam i z tego próbuję się odchudzić. Umówieni jesteśmy z lekarzem na miesiąc brania, jeśli znowu zacznę tyć

60,5

 Dzisiaj na wadze 60,5 kg. Już tak niewiele brakuje, ale jutro może waga pokazać więcej. Zaraz napiszę dlaczego. W tym tygodniu byłam biegać dwa razy, bo niedzieli nie liczę, to wtorek i czwartek. Po 20 minut daję radę biec wolno bez przerwy. Bardzo mnie to odpręża psychicznie, biegam w pobliskim lasku- lasek zaczyna się 3 minuty od mojego bloku. Raz widziałam sarnę/łanię. Z tak bliska jeszcze nie widziałam, była spokojna, dała się poobserwować a potem wolno przebiegła ścieżkę. Wczoraj też miałam pobiegać, bo wzięłam pracę zdalną. Ale w trakcie pracy poczułam tak ogromne zmęczenie, wręcz wyczerpanie. Na szczęście mieliśmy skrócony czas pracy, na szczęście, więc o 13 zamknęłam laptop i padłam spać na 2 h. Wybudziłam się nagle z ogromnym lękiem, przez chwilę nie wiedząc co się dzieje i gdzie jestem. I tak mam do teraz, to znaczy kompletny brak sił fizycznych. Cały niemal dzień w łóżku. Przed chwilą tylko M. pomógł mi ogarnąć rzeczy na jutro, jesteśmy zaproszeni do jego rodziców. Drobne r

Burza

 Wypiłam wieczorem 3 kieliszki Porto. I dopinając ten trzeci postanowiłam, że jeszcze wyprowadzę kota na spacer. Jakoś mnie zaczęło odcinać od bodźców zewnętrznych. Usiadłam na kostce przy śmietnikach, to czułam, że powietrze jest mroźne, ale nie było mi zimno w środku. Kot hasał ma i przy drzewie. W końcu doprowadziłam go na górę a sama poszłam do Żaby zjeść hot doga. Już te bodźce słabo docierały i tak stoję i czekam aż zrobią, wydawało mi się, że w ciszy stoję a tu tak podnoszę wzrok na jedną z ekspedientek i ona mi mówi, żebym tego nie brała do siebie,bo sobie tylko żartują. Nawet nie wiedziałam o co chodzi.  Pół nocy płakałam za rzeczy, za które myślałam, że już kiedyś się wypłakałam. Na chwilę przysypiałam i znowu czułam ten głęboki smutek i żal, poruszający od wewnątrz. Dawno nie płakałam z tak czystego smutku.  Jak już zasnęłam, śniła mi się okropna burza z piorunami. Byłam sama w jakimś domu, bardzo się bałam. Potem zrozumiałam, że w tym domu są inni ludzie ale odizolowani, wi

Kotek w reklamówce

Myślałam, że nic nie zleci waga za poprzedni tydzień, ale rano się zważyłam - jest już 60,9 kg! Już bym chciała to "5" z przodu, ale to minimum 2 tygodnie. Na początku stycznia chciałam schudnąć do końca marca właśnie tyle, żeby 5 się pojawiła, ale już wiem, że się nie uda, zwłaszcza, że na 28 wypada okres. No nic, i tak jestem zadowolona. Naprawdę.  Wczoraj byliśmy na obiedzie u rodziny M. Takie spotkanie z okazji imienin taty M. Była też jego siostra z mężem i dziećmi. Ogólnie spotkanie w porządku, jak zawsze. Dawno mnie tam nie było, ostatnimi tygodniami M. jeździł sam. Jego tata chyba widział, że jestem w ogólnie złej kondycji, chociaż starałam się zachowywać naturalnie. Ale do brzegu: jak się ze mną żegnał zrobił coś co mnie zaskoczyło i było jednocześnie miłym gestem. Odsłonił mi dłonią włosy z twarzy i pogładził po policzku.   Po przyjeździe na chałupę wyszłam jeszcze raz pobiegać. Udało się całe 20 minut bez zatrzymywania! Dla mnie to duże osiągnięcie. Co mnie jeszcze

Pierwszy bieg

 Hej!  Waga utrzymuje się na 61,5 kg. W tym tygodniu nie schudłam, ale też nie przytyłam, co też jest pozytywną wiadomością. I tak, nadwagę pożegnałam już przy 62,5 kg. Także udaje się oddalić od tej granicy. Dzięki za słowa wsparcia! Prywatnie nie ma o czym mówić, bo sama nie wiem, co jest prawdziwe w tym wszystkim. Dziś podjełam próbę biegania. W przeszłości miałam kilka takich prób i nie byłam w stanie biec nawet 2 minuty. Także nie wiem, co dzisiaj nagle się wydarzyło, ale nie robiąc sobie nadziei, że się uda, ubrałam się w to co miałam i wyszłam blisko do lasku. Weszłam głębiej gdzie nie było ludzi. Nie wiem dlaczego, ale udało się pobiegać - w zasadzie truchtać, wiadomo 2 razy po 10 minut z 30-sekundową przerwą. Dałabym radę dłużej więcej, ale pomyślałam, że warto to robić stopniowo. Było mi tak przyjechać w tym lasku, pogoda wiosenna, ciepła. Pachniało mchem i ziemią. Słuchałam śpiewu ptaków i było mi tak błogo. Może to przez to, że ostatnio chodzę nabuzowana różnymi emocjami i

Butelka wody

Hej, dziewczyny. Zamilkłam na trochę, bo nie wiedziałam, co odpowiedzieć na komentarze odnośnie ostatnich dwóch postów, a zwłaszcza ostatniego. Ale spróbuję.  Co do terapii: Na terapię nie chodzę od połowy stycznia jakoś. Pojechałam w styczniu do Łodzi, żeby pożegnać się z terapeutką i to zakończyć- nawet nie mogłam spojrzeć jej w twarz- powiedziałam jej wtedy, że nie mogę już chodzić na terapię, bo terapia jest dla życia a ja już nie chcę i nie dam rady obiecywać, że będę żyć. Wszystko, co już mogłam dla siebie zrobić to już zrobiłam.  To ostatnie zdanie: to wszystko, co mogłam dla Nas zrobić to zrobiłam, ale więcej sama nie zrobię, napisałam wczoraj T. On stwierdził, że też nie zrobi tego o czym mówił, bo sam ze sobą ma jakiś problem. Także, przyjechał, zburzył mój względny spokój, który budowałam przez ostatni rok, upewnił się, że nadal Go kocham i to mu najwyraźniej wystarczyło. Teraz znowu wróci do swojego życia. Jak się czuję, to chyba nie trzeba nic więcej dodawać.  Proszę, nie

7. Krok w tył

 Cześć! Od czasu ostatniego posta, prawie nic nie schudłam. Czasem waga pokazywała 63,3 a zaraz na drugi dzień dokładnie 1 kg, więcej. Dzisiaj 63,6. Mimo, że starałam się jeść mało, nawet bardzo mało. Od takiego jedzenia "bardzo mało" nie schudłam niemalże nic a tylko byłam słaba. Muszę się ogarnąć, na wiosnę chciałabym już te 59 kg. A do lata 53. Ale nie wiem czemu mój organizm jest teraz taki oporny na utratę wagi. Też od roku nie brałam leku na tarczycę, dopiero od tygodnia znowu biorę. Chyba jedyną skuteczną metodą u mnie jest kontrola kalorii - odpowiednia podaż kalorii a to też oznacza, że nie można ich dostarczać zbyt mało.  Poza tym, życie mnie ciągle zaskakuje. Nie wiem, czy pamiętacie, ale zanim weszłam w obecny związek, spotykałam się z mężczyzną dużo ode mnie starszym. Wiem, że to była miłość mojego życia, ale on nie chciał się wiązać, nigdy nie powiedział, że coś do mnie czuje. Ta relacja była przez to burzliwa. Potem zerwałam kontakt, bo już nie mogłam tego wytr

6. Już prawie

Dzisiaj na wadze 63,9 kg! Jeszcze 1,8 kg i wyjdę z nadwagi. Ostatnio waga niezbyt się ruszała, a teraz nagle spadło sporo. Rzeczywiście, chyba najważniejsza jest konsekwencja. Piszę na szybko, w drodze do pracy. Muszę umówić neurologa, koniecznie. Ale w międzyczasie jeszcze badania, bo bez nich nie ma po co iść. 

5. Update

 Szybki update. Dzisiaj waga pokazała 65,3, niby mniej, ale w międzyczasie pokazywała też 66,3 mimo starania się o deficyt kaloryczny. Także nie wiem na ile jest wiarygodna. Druga próba odchudzania jest dużo trudniejsza, waga już nie leci tak sukcesywnie, regularnie jak kiedyś...  Odkąd wstałam mam problemy z równowagą, ostatnio dosyć często występują. Może jest to związane z tężyczką. Powinnam pić zakwas z buraków, bo mam też niskie żelazo/ferrytynę. Poza tym, jestem, albo zbliżam się na krawędź załamania. Ostatnie wydarzenia, relacje, spotkania były bardzo trudne. Życie mnie przeraża. Nie wiem dlaczego muszę stąpać po tym świecie.

4. Tydzień urodzinowy

 Na wadze nadal 65,7 kg. Utrzymuje się, więc nawet jestem zadowolona. Zeszły tydzień był trudny jedzeniowo że względu na urodziny. Nie przepadałam się, ale trudno było osiągnąć deficyt. Byłam na dwóch kolacjach urodzinowych: w restauracji gruzińskiej i na sushi. W obu, jedzenie było pyszne. Dodatkowo w gruzińskiej przepięknie podane. Na sushi byliśmy w lokalu w naszym mieście. Bardzo dobrze przyrządzają i wystrój jest uroczy - z sufitu zwisa origami. Robi to wrażenie, lubimy tam przychodzić, tak to wygląda: Dostałam piękne prezenty, także od rodziny M., chociaż się nie spodziewałam. A w tym tygodnie jestem jeszcze zaproszona na urodzinową kawę ze znajomym. W tym roku sporo świętowania z okazji urodzin, jak nigdy wcześniej.  Na dzisiaj do pracy przygotowałam sobie sałatkę i na obiad zupę ogórkową. Rano, na szybko musiałam do gotować jajko do sałatki, bo koty mi zjadły zgrillowaną pierś z indyka. Chamstwo:)

3. Małe wielkie tragedie

Dzisiaj na wadze 65,7 kg. Co mnie nieco zdziwiło, bo od już chyba 2 tygodni nie mam kuchni, więc nie liczyłam kalorii. Ale rzeczywiście, nie przekazałam się raczej, więc może dlatego waga spadła. W poniedziałek mają zamontować blaty i ogólnie skończyć, oby! Ale jestem zadowolona, w końcu będzie taka nerka wysuwana i nie trzeba będzie nurkować po szafkach, żeby wyjąć garnek. Będzie też nowa płyta gazowa, wybraliśmy z palnikiem wok, żeby się lepiej przyrządzało dania z woka. W całym mieszkaniu rozgardiasz, rzeczy poupychane. To, co mi się podobało, to na śniadanie chodziłam na stołówkę do pracy. Fajnie tak usiąść rano z kawą, dostać gotowe śniadanie na rozpoczęcie dnia. I to bardzo smaczne, brałam jajecznicę na maśle z szynką, do tego podawali grzanki i sałatkę. No, nic, zaraz znowu w kierat, rano do pracy a po pracy do garów:D Wczoraj się pokłóciliśmy, poniekąd o remont. Zobaczyłam, że nam porysowali podłogę drewnianą w salonie, wstawili tam na parę dni piekarnik i zmywarkę i zamiast ją

2. Początek stycznia

Początek stycznia zaczął się z trudnościami.  2 stycznia dostaliśmy wiadomość,  że ekipa remontowa wchodzi na następny dzień.  Trzeba było na szybko wynieść majdan z kuchni. I tym szybko do piątku nie mam kuchni, więc nie ma gotowania. Powiem Wam, że nie miałam świadomości ile tych dupereli kuchennych się nagromadziło przez ten rok, a i tak staram się nie kupować zbędnych gadżetów.  Poza tym, zapomniałam, że styczeń miał być bez cukru i słodyczy i zjadłam w ciągu tygodnia pół tabliczki czekolady i średnie lays'y :D Na dodatek miałam w nocy z poniedziałku na wtorek atak lęku i rano nie poszłam do pracy, co jeszcze bardziej pogłębiło mój niepokój.  Muszę suplementować ren magnez regularnie.  Jak nie robię przerw, to mam wrażenie, że jestem bardziej odporna na stres i ogólnie spokojniejsza.  Także,  trzeba odrzucić to, co najbardziej utrudnia wchłanianie magnezu, czyli kawa na pusty żołądek i picie coli, nawet tej zero. A waga w tym tygodniu pokazywała 66,5 i 66,3, także tyle co przed

1 stycznia 2024

Wzięłam przykład z aanderand i ukryłam stare posty. Było tam może za dużo spraw prywatnych. Nie chciałabym, żeby ktoś mnie rozpoznał zwłaszcza po publikacji artykułu, wykorzystującego m.in. mój blog. Zaczynam jakby jeszcze raz. W zeszłym roku schudłam około 6-7 kg w porównaniu z ubiegłą zimą. Dzisiaj startuję z wagą 67,0 kg. Chciałabym do końca marca zejść do 60 kg.  2023 r. postrzegam jako przejściowy. Z końcem 2022 przeprowadziłam się, przez 2023 adaptowałam się do nowych warunków. Teraz trzeba żyć, po prostu. Jeszcze nie wiem jaką przyjmę strategię odchudzania. Wiadomo, że dieta to nie treść życia, ale spróbuję prz z pierwszy miesiąc skupić się przede wszystkim na odżywianiu, przygotowywaniu posiłków. I daję sobie cel na styczeń : zero cukru - przede wszystkim oczywiście zero słodyczy i zero cukru prostego. A także chciałabym : kłaść się spać max. o 23:00, wstawać o 6:00, praktykować jogę chociaż 30 min dziennie, w weekendy wychodzić chociaż na jeden dłuższy spacer, więcej czytać.