Przejdź do głównej zawartości

Ten jeden wywalczony dzień!

 Hej!

Udało mi się przetrwać dzień na diecie! Około 1400 kcal, czyli tyle ile powinnam jeść, żeby tygodniowo schudnąć około 0,5 kg. Mi to wystarczy. W zasadzie każdy spadek mnie zadowoli. To był pierwszy pełny dzień keto. Dzisiaj, póki co, też się trzymam. Wczoraj nawet nie miałam ochoty na ciastka, które ostatnio ciągle mnie prześladowały. Jednak na keto można być sytym.

Poszłam rano pobiegać i to był chyba najgorszy mój bieg. Po raz drugi przekonałam się, że bieganie na czczo to nie moja bajka. Po prostu mi nie służy. Raz, że ubrałam się za ciepło a dwa, że byłam tak słaba, że wracając było mi już tak okropnie słabo.

Noc minęła spokojniej. Dzień w miarę ok. Lęki się pojawiły, ale starałam się zająć czynnościami domowymi, trochę poleżałam i to mi pomogło. 

Kot dla atencji.




Trzymajcie się!



Komentarze

  1. Gratuluje :) ale życie to jednak codziennie walka co.
    Co do keto to podziwiwm, dla mnie ta dieta to ciągle uważanie na co to się je, ale no...działa, bo ta ochota na węgle przechodzi. Tylko ta ketoza najgorsza

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z rana nie dam rady nic przełknąć, a z drugiej strony nie dałabym rady też ćwiczyć czy biegać z pustym żołądkiem. W ogóle to bym nie poszła biegać bo jakoś się wstydzę mając świadomość, że ktoś patrzy. Może kiedyś się przełamię :( Powodzenia na keto <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Załamka

 Hej, już nie wiem co robić. Od dawna kręcę się w kółko. Co waga spadnie tak poniżej 58 kg tak na drugi dzień (jak dziś) znowu pokazuje 60 kg. I żebym się objadala ale nie. Jem mało. Na pewno poniżej 1000 kcal... Nie jem żadnych słodyczy, nie jestem przed okresem. To aż niemożliwe. Nie wiem już co robić.  Wczoraj zjadłam 2 grahamki, jabłko i małą miskę zupy z warzywami gotowanej na kurczaku.... To przecież nie jest z pewnością nawet 1000 kcal ..

Od początku

 Hej... Postanowiłam posłuchać Arieli i ograniczyć pieczywo do minimum. Nie rozumiem tych skoków wagi. Co zejdę poniżej 59 kg to w jeden dzień wsjakuje z powrotem na 60 kg. Startuję kolejny raz od początku z wagą z dzisiaj 60,65 kg... Postaram się znowu zmniejszać porcje, nie jeść słodyczy/cukru (to akurat wychodzi bardzo dobrze). Co tu więcej pisać. Mam mało energii ostatnio ale tak bardziej z rana. Nie mogę się dobudzić, późno chodzę do pracy. Pod wieczór mi się poprawia. No nic. Mam przynajmniej cel... Wczoraj zobaczyłam swoje odbicie w witrynie sklepowej i znowu była załamka. Niby waga w normie (chociaż na granicy) a sylwetka nic a nic nie jest lekka. I jeszcze ten wielki brzuch jakbym była w ciąży.. próbuję go ukryć pod luźnymi koszulkami, bo cóż zrobić. Do następnego! J.

Luty

 Cześć! Luty mija a raczej już prawie minął bardzo szybko. U mnie kondycja psychiczna pogorszyła się. Będę musiała wrócić do typowych antydepresantów. Przez dłuższy okres brałam już tylko stabilizatory nastroju. Dostałam też lek na sen, bo z tym też było źle. Plusem jest, że zasypiam i nie jem w nocy. W pewnym momencie miałam na wadze już 61,5 kg, ale ostatnio trochę się ogarnęłam. Zeszłam prawie do 60 kg. Jeszcze chwila i znów na wadze będzie ta "5" z przodu. Gdzieś przeczytałam a propos odchudzania, że ważne jest aby nie przeżuwać jak krowa, tj. nie jeść przez cały dzień małych posiłków, bo wtedy często pojawia się wyrzut insuliny. Dlatego ograniczyłam się do dwóch posiłków dziennie. Na razie nie liczę kalorii tylko jem te dwa posiłki z tym, że są to po prostu małe porcje. Przykładowo rano jem kajzerke z warzywami i szynką a potem dopiero obiad około 16:00 i to było 100 gramów makaronu z jajkiem, pomidrokami koktajlowymi i szynką. I to tylko tyle. Wykluczyłam całkowicie cuk...