Przejdź do głównej zawartości

Uratowana przed napadem

 Kolejne ludziki:




Hej, kochane!

U mnie nic nowego w zasadzie. W poprzedni weekend byłam jakoś półtora dnia w Gdyni. Trochę odpoczęłam. Powinnam robić sobie co jakiś czas jakieś nawet krótkie wypady.
Tabeli nie pokazuje, bo nawet jej nie prowadziłam. W zeszłym tygodniu biegałam tylko raz. Dzisiaj poszłam i poczułam się dużo lepiej. Waga rano, po okresie, pokazała 57,7 kg. 

Dzisiaj nawet jestem z siebie zadowolona. Otworzyłam Glovo, wrzuciłam w koszyk zamówienia jedzenie za 70 zł z KFC. Miałam już zaakceptować blik, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam. Poszłam zrobić obiad: placuszki z serka wiejskiego. Wieczorem zjadłam quinoę i do tego pomidorki. A, i rano była owsianka. Razem wyszło jakieś 1300 kcal. Z kalkulatora wyliczyłam, ze powinnam jeść 1400 kcal, żeby schudnąć. To nawet sporo. Wczoraj i dzisiaj zmieściłam się w tej granicy. Jest 22:18, mam nadzieję, że już nic dzisiaj nie zjem.
Zaczęłam zabawę z fotografowaniem tych ludzików. Nawet odprężające i trochę człowiek przenosi się do innego świata.
Kilka dni będę sama na chałupie i bardzo mi to odpowiada.
Mam ten aparat, ale zęby mnie w ogóle nie bolą, więc mam wątpliwości czy działa :P

Poza tym: miałam chwilowy okres latania wysoko, a wiadomo, że im wyżej tym boleśniejszy jest upadek. Zjadłam xanax i 2 dodatkowe pregabaliny. Pospałam trochę. Próbuję ciągle coś robić, żeby nie rozmyślać. Trochę pomaga. Ale mam już szczerze dosyć własnej głowy, własnych uczuć. Trzeba po prostu zamknąć pewne drzwi i myśleć co dalej w tym przedsionku wszystkich pozamykanych drzwi.

Trzymajcie się!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Od początku

 Hej... Postanowiłam posłuchać Arieli i ograniczyć pieczywo do minimum. Nie rozumiem tych skoków wagi. Co zejdę poniżej 59 kg to w jeden dzień wsjakuje z powrotem na 60 kg. Startuję kolejny raz od początku z wagą z dzisiaj 60,65 kg... Postaram się znowu zmniejszać porcje, nie jeść słodyczy/cukru (to akurat wychodzi bardzo dobrze). Co tu więcej pisać. Mam mało energii ostatnio ale tak bardziej z rana. Nie mogę się dobudzić, późno chodzę do pracy. Pod wieczór mi się poprawia. No nic. Mam przynajmniej cel... Wczoraj zobaczyłam swoje odbicie w witrynie sklepowej i znowu była załamka. Niby waga w normie (chociaż na granicy) a sylwetka nic a nic nie jest lekka. I jeszcze ten wielki brzuch jakbym była w ciąży.. próbuję go ukryć pod luźnymi koszulkami, bo cóż zrobić. Do następnego! J.

Załamka

 Hej, już nie wiem co robić. Od dawna kręcę się w kółko. Co waga spadnie tak poniżej 58 kg tak na drugi dzień (jak dziś) znowu pokazuje 60 kg. I żebym się objadala ale nie. Jem mało. Na pewno poniżej 1000 kcal... Nie jem żadnych słodyczy, nie jestem przed okresem. To aż niemożliwe. Nie wiem już co robić.  Wczoraj zjadłam 2 grahamki, jabłko i małą miskę zupy z warzywami gotowanej na kurczaku.... To przecież nie jest z pewnością nawet 1000 kcal ..

Dobry czas

Hej! Siedzę w pracy, nie mam, co robić, więc pomyślałam, że coś napiszę.  Z dietą idzie mi teraz bardzo dobrze! Nie mam napadów, lepiej się odżywiam. Nadal robię sałatki do pracy, w domu obiadokolacja i póki co to mi wystarcza. Jem około 1000-1100 kcal. Ale jestem niska, więc moje zapotrzebowanie jest niskie. Waga na dzisiaj 57,6 kg. Mega mnie to zmotywowało:) Mam nadzieję, że to utrzymam a nawet schludę więcej. Muszę być teraz cierpliwa, jestem 4 dni przed okresem. Na razie apetyt jest do zniesienia.  Jednak jadę na urlop nie w grudniu a teraz w listopadzie od 8 do 17. Jestem przemęczona taką monotonią. Wstawanie o 5, praca, dom i tak w kółko. Muszę urozmaicić jakoś to życie. Lecimy do Albanii. Pogoda ma być wiosenna. Ja już w ukropie byłam w tym roku na Cyprze a mój partner źle znosi upały. Jeszcze mi zostanie 9 dni urlopu z tego roku. Nie wykluczam, że w styczniu pojadę do cieplejszych regionów. Zima mnie rujnuje psychicznie. Fot jedzenia m mało z tego okresu. Przez to robi...