Przejdź do głównej zawartości

Poszukując motywacji w sobie

Skoro na razie strefa blogowa nie dostarcza mi inspiracji to postanowiłam spróbować motywować się sama chociażby wrzucając thinspiracje - zdjęcia szczupłych kobietek znalezione w sieci. Spróbuję również znaleźć motywację w sobie. Spróbuję pisać jak najczęściej i raportować na bieżąco sukcesy i porażki, zapisywać co i dlaczego nie udało mi się. Trochę poanalizować co było przyczyną porażki - jedzenie emocjonalne, jedzenie z nudów, jedzenie po prostu z poczucia głodu? 

Dzisiaj zjadłam w miarę niewiele. Około 13:00 serek wiejski z truskawkami (mrożone), około 16:30 ryż z sosem słodko kwaśnym - trudno mi powiedzieć ile było w tym kalorii, bo zostało mi podane. Porcja nie była duża. Serek wiejski plus truskawki to z 250 kcal. Myślę, że obiad nie miał powyżej 750 kcal, więc mam zamiar zmieścić się w około 1000 kcal toteż nic więcej już nie jeść.

Postaram się na dniach wrzucić dotychczasowe zdjęcia porównawcze jak z wagi 73 kg zeszłam teraz do 59 kg. Gdyby nie mój brak motywacji już dawno byłabym szczupła.

Kilka dni temu byłam na mezoterapii i Pani, która wykonywała mi zabieg powiedziała, że jestem drobna. Ta "drobność" wydaje się innym, bo jestem niska i w ubraniach tak nie widać mankamentów zwłaszcza jak ubierze się dosyć luźny sweterek czy koszulkę. Wszystko widać po zdjęciu wszystkich ubrań - naga prawda...

Dwa dni z rzędu udało mi się ćwiczyć - głównie chciałabym popracować nad postawą, bo mam hiperlordozę - dosyć częsta przypadłość u kobiet i to pracujących przy biurku. Ściągnęłam jakieś filmiki z tiktoka, posegregowałam i wybieram jakieś moduły ćwiczeń. Muszę wzmocnić mięśnie głębokie i porozluźniać niektóre inne. 

Wkurwiają mnie nadchodzące święta. Jeszcze nawet bym się z nich cieszyła, gdyby nie fakt, że trzeba wydać sporo kasy z tej okazji i jeść, bo przecież w gościach trudno wykręcić się od jedzenia. Wiadomo, że nie trzeba od razu się napychać, ale niestety spróbować pewnie wszystkiego chociaż po troszkę a to już wyjdzie dużo kalorii. Mam zamiar tak jedzeniowo spędzić wigilię a w kolejne dni jeść swoje serki wiejskie z truskawkami. 

Zastanawiałam się do ilu w ogóle chciałabym schudnąć. I nie jestem pewna. Myślę na razie, żeby zarzucić cel długoterminowy i wyznaczyć liczbę 50 kg. Natomiast realnie chciałabym dojść do momentu, w którym będę się sobie podobała bez ubrań. Ubrania przykrywają to i owo a mnie nie o to chodzi, żeby wyglądać ładnie tylko w ubraniach. Także cel 50 kg. Zaczynam znowu z 60 kg.... Mam nadzięję, że do końca grudnia uda się chociaż zejść do tych 57,5 kg, na które jeszcze niedawno narzekałam. 

A! I skoro codzienne ważenie nie przynosi spodziewanych rezultatów, nie jest motywacją a raczej demotywacją to mam postanowienie ważenia się rzadziej. Tak myślę co 3-4 dni.

Zastanawiam się również nad wymianą wagi. Ta ma już swoje lata. Nie wiem na ile mogę jej ufać.

Na razie kończę ten wpis. Jeśli będę miała wenę i coś mi się przypomni to napiszę nawet jeszcze dzisiaj w osobnym poście.

Trzymajcie się!

Komentarze

  1. No powiem Ci, że ja sie juz tyle zbieram, aby napisac posta, ale te dni lecą tak dziwnie, chociaz u mnie nie znalazlabys motywacji, bo kg leca w górę:p
    Ile Ci tak kalorycznie wychodzi na dzień? Bo jesli ciagle jednak jestes ne deficycie to musisz chudnąć, nie ma bata. Chyba, ze to rzeczywiscie wina leków? Schudłaś już naprawde bardzo dużo, ja wiem ze w to nie wierzysz, ale na pewno wygladasz duzo fajniej bez tych kg. Masz zdrową wagę, pewnie i mieścisz się nawet w rozmiar S, korzystaj z tego. Na pewno Ci jeszcze coś zejdzie, ale rób to na luzie, bo zajedziesz sobie psychikę, a starasz się. Posilki masz zdrowe, pożywne, kolorowe, troche ruchu i wiecej nie jesteś w stanie już zrobić

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, Kochana, cieszę się, że jesteś! Mam nadzieję, że niedługo dasz znać co u Ciebie:)) A odpowiadając na Twoje pytania...nie, nie jestem w deficycie. Może z jeden dzień raz na jakiś czas ale to za mało, żeby schudnąć.. To nie wina leków, tylko właśnie braku deficytu.. co z tego, że jem ładnie, zdrowo, odżwyczo niby już jestem w deficycie ale pod koniec dnia zjem to kanapkę z miodem, to banana to coś tam...i po diecie... Tak, teraz wyglądam duuuużo lepiej niż wcześniej, ale i tak nie podobam się sobie....Nie umiem docenić tego co mam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Załamka

 Hej, już nie wiem co robić. Od dawna kręcę się w kółko. Co waga spadnie tak poniżej 58 kg tak na drugi dzień (jak dziś) znowu pokazuje 60 kg. I żebym się objadala ale nie. Jem mało. Na pewno poniżej 1000 kcal... Nie jem żadnych słodyczy, nie jestem przed okresem. To aż niemożliwe. Nie wiem już co robić.  Wczoraj zjadłam 2 grahamki, jabłko i małą miskę zupy z warzywami gotowanej na kurczaku.... To przecież nie jest z pewnością nawet 1000 kcal ..

Od początku

 Hej... Postanowiłam posłuchać Arieli i ograniczyć pieczywo do minimum. Nie rozumiem tych skoków wagi. Co zejdę poniżej 59 kg to w jeden dzień wsjakuje z powrotem na 60 kg. Startuję kolejny raz od początku z wagą z dzisiaj 60,65 kg... Postaram się znowu zmniejszać porcje, nie jeść słodyczy/cukru (to akurat wychodzi bardzo dobrze). Co tu więcej pisać. Mam mało energii ostatnio ale tak bardziej z rana. Nie mogę się dobudzić, późno chodzę do pracy. Pod wieczór mi się poprawia. No nic. Mam przynajmniej cel... Wczoraj zobaczyłam swoje odbicie w witrynie sklepowej i znowu była załamka. Niby waga w normie (chociaż na granicy) a sylwetka nic a nic nie jest lekka. I jeszcze ten wielki brzuch jakbym była w ciąży.. próbuję go ukryć pod luźnymi koszulkami, bo cóż zrobić. Do następnego! J.

Luty

 Cześć! Luty mija a raczej już prawie minął bardzo szybko. U mnie kondycja psychiczna pogorszyła się. Będę musiała wrócić do typowych antydepresantów. Przez dłuższy okres brałam już tylko stabilizatory nastroju. Dostałam też lek na sen, bo z tym też było źle. Plusem jest, że zasypiam i nie jem w nocy. W pewnym momencie miałam na wadze już 61,5 kg, ale ostatnio trochę się ogarnęłam. Zeszłam prawie do 60 kg. Jeszcze chwila i znów na wadze będzie ta "5" z przodu. Gdzieś przeczytałam a propos odchudzania, że ważne jest aby nie przeżuwać jak krowa, tj. nie jeść przez cały dzień małych posiłków, bo wtedy często pojawia się wyrzut insuliny. Dlatego ograniczyłam się do dwóch posiłków dziennie. Na razie nie liczę kalorii tylko jem te dwa posiłki z tym, że są to po prostu małe porcje. Przykładowo rano jem kajzerke z warzywami i szynką a potem dopiero obiad około 16:00 i to było 100 gramów makaronu z jajkiem, pomidrokami koktajlowymi i szynką. I to tylko tyle. Wykluczyłam całkowicie cuk...