Podałam T. adres z informacją, że jak chce to może przyjechać na herbatę. Niestety nie mógł. Piłsm brandy z colą, oglądając na tablecie mój ulubiony serial - Sześć stóp pod ziemią. Potem pomyślałam, że skoro T. znowu nie może, to spędzę miło czas z kimś innym. Odezwałam się do znajomego. Nie spodziewałam się, że zostawi wszystko i przyjedzie, tak po prostu. Ledwo się znaliśmy.
Powiedziałam żartem, że może przynieść kwiaty, kiedy zapytał z czym ma przyjść. Nie widzieliśmy się 2,5 roku. Nie wiem jak to zrobił, że o północy znalazł kwiat. Byłam mocno zaskoczona, że wystarczyło powiedzieć ot tak a ktoś coś dla mnie zrobi, bez wymówek i tłumaczeń. Że przyjedzie, kiedy tego potrzebuję. Tylko dlaczego nie jest w stanie zrobić dla mnie nic człowiek, którego kocham.
Następnego dnia po 11:00 poszłam na ławeczkę na ul. Piotrkowskiej z kwiatem w ręku. Wiedział, że jestem w Łodzi. Czekałam na telefon, SMS, cokolwiek z propozycją spotkania. Dzień wcześniej odmówił, gdy zaproponowałam. I tak czekając, usiadł obok mnie nieznajomy mężczyzna, pytając:
- Piękną masz różę. Czekasz na kogoś?
- Nie, nie czekam.
- Nie przeszkadza Ci ten miejski hałas? Bo mi przeszkadza.
- Nie, bo hałas oznacza, że miasto żyje.
- Jak masz na imię?
- Justyna.
- A ja Michał.
Po czym wstał i powiedział na koniec:
- Droga Justyno, życzę Ci, abyś spełniła dzisiaj swój cel.
I odszedł.
Przyciągam do siebie dziwnych mężczyzn.
Gdy odszedł, przeszłam się ulicą nieco dalej. T. nie dzwonił, nie pisał. Usiadłam na kolejnej ławeczce i zaczęłam przygnębiona skubać kwiatek. Oderwałam kolce, potem listek po listku, płatek po płatku oskubałam różę, którą dostałam nie od tego mężczyzny, którego bym chciała.
Poszłam na dworzec. Kupiłam bilet na najbliższy pociąg do Warszawy. W pociągu, zanim jeszcze odjechał T. napisał życzenia miłego dnia. Odpisałam, że czekałam, a teraz jestem na dworcu i wracam do domu. Gdyby tylko napisał jedno słowo,żebym przyszła, wysiadlabym z pociągu.
Wróciłam do domu.
W Łodzi byłam na wizycie u mojego lekarza. Chciał wezwać karetkę i wysłać mnie do szpitala na oddział zamknięty, słysząc moje słowa, że wybieram się na Cypr i zadecydować czy chcę żyć czy to podróż w jedną stronę. Musiał mi pozwolić zadecydować o sobie. Nic nie mógł zrobić, poza wypisaniem recepty. Obiecałam do tego czasu brać zalecone leki. Receptę wykupiłam. Dostałam między innymi pregabalinę. Póki co nawet bardzo mnie wyciszyła, nie czuję emocji, a przynajmniej nie tak żywo jak na co dzień.
Panie Michale, przepraszam, ale nie udało mi się dzisiaj osiągnąć żadnego celu.
17.05 wyjeżdżam na Cypr. Muszę się ogarnąć, albo nie
Zastanawiałyście się dlaczego miłość w życiu jest tak ważna? Ariela ma rację, najpierw trzeba pokochać siebie i nauczyć być sama ze sobą. Czy mi się uda odnaleźć siebie, tam na Cyprze w pierwszej samotnej podróży. Czy tak jak pisała aandetand, uda mi się zabić to, co mnie niszczy i wrócić silniejsza. Czy mnie to wszystko już pochłonie, cały ten mrok wewnątrz mnie i to mroczne niebo nad Pafos, piękne i nocą zburzone morze.
Bardzo się o Ciebie boję kocie. Justyna...czuję się jakbym dawała ciche przyzwolenie w internecie na cierpienie, choć do końca ciężko wyczuć które myśli pochłaniają Cie bardziej. Mam poczucie, ze powinnam sama zabukowac bilet i mocno usciskać. Jesteś dorosłą osobą i jeśli lekarz sam musiał Ci pozwolić wybrać...człowiek koncem końców zawsze jest gdzieś sam, bo samotnym można być i w miłości z kimś, mozna byc samotnym w szczęśliwym związku. Chciałabym tylko, abyś nie zabierała sobie możliwości bycia szczęśliwą, tylko no...nikt nie ma prawa wtrącać się w Twoje życie, pomimo, że czasem tego nie chcemy ale podświadomie potrzebujemy
OdpowiedzUsuńWybacz za masło maslane w komentarzu ale bardzo mnie poruszyłaś tym wpisem
UsuńPrzepraszam, nie chcę nikogo straszyć, każdy decyduje sam o swoim życiu. Tak właśnie jest, że jestem już dorosła i nikt się mną nie może dostatecznie zaopiekować.
UsuńKocie to nie ty musisz przepraszać a my, reszta ludzi Ciebie tak naprawdę. Mma nadzieję, ze odnajdziesz psychiczny spokój, ze jednak Pafos pozytywnie Cię zaskoczy
UsuńJedź na wakacje odpocząć, nie warto odbierać sobie aż życia, przez tylko 1 osobę. A z życiem w końcu dojdziesz do ładu, obiecuję, trzeba tylko przetrzymać ciężki czas. Pregabalina dobry lek, niestety musiałam odstawić po tym, jak co nocy miałam koszmary z piekła rodem
OdpowiedzUsuńTo nie tylko jedna osoba, wypadkowa wielu traum i wieloletnich kryzysów i ogólnego poczucia braku tego czegoś.
UsuńWiesz, ja z tego nie wyszłam w sumie, wpadłam w obżarstwo po leczeniu, potem jeszcze 2 razy miałam nawroty z chudnięciem do ok 54kg i znów wpadałam w nałóg jedzenia. W ciągu tego całego czasu chudłam i tyłam tak wiele razy, że nawet nie zliczę..
OdpowiedzUsuńCiężko mnie chyba było nazwać anorektyczką, mentalnie tak, ale fizycznie moje BMI nigdy nie zeszło poniżej 16,2. Ale w głowie franca siedzi, to fakt i nigdy, nawet tyjąc nie zapominam o pragnieniu posiadania wystających obojczyków, kości biodrowych i żeber.. No nie da się, to siedzi w człowieku do końca. Przede wszystkim chyba straszne jest to, że dla mnie atrakcyjna kobieta musi mieć niedowagę, inaczej myślę sobie: ładna, szkoda że grubasek.. no masakra jakaś. Racjonalnie wiem, że to nie tak, że piękno ma wiele twarzy, ale dla mnie piękna jest siła, umiejętność kontrolowania swoich popędów, to jest w moich oczach sexi, uch, strasznie ciężko wytłumaczyć moje spierdolenie w paru słowach (sorki za język)
OdpowiedzUsuńTrochę wtedy utyłam, ale wynikało to z faktu, że byłam cudownie zobojętniała na wszystko i jadłam wg apetytu, zero kontroli.
OdpowiedzUsuń