Przejdź do głównej zawartości

Pafos- dzień drugi

Od wczoraj wieczora mam wyraźny spadek nastroju. Mimo, że dzień spędziłam bardzo przyjemnie. Najpierw rano poszłam biegać, wyszłam przed 8:00, ale jak już wyszłam z hotelu to wiedziałam, że to zły pomysł. Już słońce prażyło, mimo, że był poranek. No ale poszłam. Spełniłam swoje mini marzenie, żeby przebiec się tą promenadą wzdłuż wybrzeża:) ale niełatwo było w tym klimacie, przemęczyłam te 5 km, myślałam, że nie dam rady i zrobię tylko 3, ale w drodze powrotnej jak już zabiegałam z promenadyrto wprost pod palmy i zaznałam trochę ulgi, więc kolejne 2 zrobiłam pod tymi palmami. Dużo osób biega, hardcorowi to biegają i o12:00-13:00.. to muszą być tubylcy ;P W zasadzie cały dzień spotykam biegaczy.

Dziś też poszłam biegać, ale godzinę wcześniej i było znacznie lepiej. Ostatnio nie było większych postępów w bieganiu. Dzisiaj postanowiliśmy to zmienić i przełamałam barierę psychiczną 5 km i zrobiłam 6:) Może uda się już robić te 6 km. To już tylko 4 do 10 km:)) Ciekawe czy już mogę się nazywać biegaczką czy jeszcze nie :P Ogólnie chyba organizm się adaptuje, bo coraz częściej biegam w całkiem dobrym czasie, w każdym razie poprawia się i tętno już nie tak wysokie, chociaż mogłoby jeszcze spaść troszkę.

Staram się ogarniać jedzenie, ale jak nie jadłam pełnowartościowych posiłków to wieczorem byłam głodna i jadłam coś słodkiego. Od dzisiaj to zmieniam.Bede jadła 2 normalne posiłki, tyle, że zdrowsze. Do tego bieganie, pływanie, chodzenie i takie mini sportowe wakacje się zrobią. Wczoraj jadłam na obiad pyszne kalmary. Nie były takie gumowate jak zdarzyło się w Chorwacji. Idealnie zrobione,do tego trochę świeżych warzyw i frytki, ale frytek zjadłam 1/3 na oko. Dzisiaj natomiast dzień jedzeniowo udany, poszłam na omlet z szynką. Podali do tego frytki...ale zjadła może że 4. I poprosiłam, żeby zabrali talerz, żeby mnie nie kusiło;P Na obiad może też uda się coś dietetycznego ale sycącego zjeść i zaliczyć dzienybrz słodyczy i alkoholu. Dużo nie piję, póki co tylko na kieliszek martini się skusiłam.

Mam nadzieję, że nastrój się poprawi, bo mam zjazd. Siedzę teraz na ławce nad nadbrzeżem. 

Ogólnie to mam tutaj koty na utrzymaniu. Blisko hotelu mieszka małe stadko. Wczoraj nakarmione szynką i tuńczykiem. Potem kupiłam karmę mokrą dla kotów i też opierdzieliły. Ogólnie tu chyba koty mocno nie głodują. Na mieście w wielu miejscach jest porozsypywana karma i miseczki z wodą postawione. 

Kilka foto:














Komentarze

Popularne posty z tego bloga

7. Krok w tył

 Cześć! Od czasu ostatniego posta, prawie nic nie schudłam. Czasem waga pokazywała 63,3 a zaraz na drugi dzień dokładnie 1 kg, więcej. Dzisiaj 63,6. Mimo, że starałam się jeść mało, nawet bardzo mało. Od takiego jedzenia "bardzo mało" nie schudłam niemalże nic a tylko byłam słaba. Muszę się ogarnąć, na wiosnę chciałabym już te 59 kg. A do lata 53. Ale nie wiem czemu mój organizm jest teraz taki oporny na utratę wagi. Też od roku nie brałam leku na tarczycę, dopiero od tygodnia znowu biorę. Chyba jedyną skuteczną metodą u mnie jest kontrola kalorii - odpowiednia podaż kalorii a to też oznacza, że nie można ich dostarczać zbyt mało.  Poza tym, życie mnie ciągle zaskakuje. Nie wiem, czy pamiętacie, ale zanim weszłam w obecny związek, spotykałam się z mężczyzną dużo ode mnie starszym. Wiem, że to była miłość mojego życia, ale on nie chciał się wiązać, nigdy nie powiedział, że coś do mnie czuje. Ta relacja była przez to burzliwa. Potem zerwałam kontakt, bo już nie mogłam tego wytr

Pieprzę leczenie i mężczyzna z KM

Jak w tytule. Pieprzę to całe leczenie. Minęło zaledwie kilka dni od zażywania pregabaliny a ja już czuję, a raczej wiem, że utyję na niej. Przez cały dzień mało, co robiłam siku. Pewnie już woda się gromadzi w organiźmie. Tak właśnie czytałam, że na pregabalinie jest problem z retencją wody. Zresztą po pracy weszłam na wagę i pokazała powyżej 60 kg mimo, że jadłam bardzo mało. Także już wiem, że rano będzie koło 60 kg- w najlepszym wypadku. I to pomimo biegania... biegałam dwa dni z rzędu. Było już 59 kg, a teraz znowu się zaczyna. Pieprzę to leczenie. I tak niewiele mi już czasu zostało. Mam jeszcze opakowanie xanaxu, ale naprawdę pieprzę to całe leczenie. Przerabiałam już większość dostępnych preparatów. Nie ma dla mnie leków. Chociaż muszę przyznać, że rzeczywiście, ta pregabalina, jak mówił lekarz, działa podobnie do xanaxu, jestem wyjątkowo wyciszona, nie czuję emocji. Ci wszyscy lekarze powinni sami nawpierdzielać się tych leków, przytyć 20 kg w 2 miesiące i wypowiedzieć się czy

Róża

Podałam T. adres z informacją, że jak chce to może przyjechać na herbatę. Niestety nie mógł. Piłsm brandy z colą, oglądając na tablecie mój ulubiony serial - Sześć stóp pod ziemią. Potem pomyślałam, że skoro T. znowu nie może, to spędzę miło czas z kimś innym. Odezwałam się do znajomego. Nie spodziewałam się, że zostawi wszystko i przyjedzie, tak po prostu. Ledwo się znaliśmy.  Powiedziałam żartem, że może przynieść kwiaty, kiedy zapytał z czym ma przyjść. Nie widzieliśmy się 2,5 roku. Nie wiem jak to zrobił, że o północy znalazł kwiat. Byłam mocno zaskoczona, że wystarczyło powiedzieć ot tak a ktoś coś dla mnie zrobi, bez wymówek i tłumaczeń. Że przyjedzie, kiedy tego potrzebuję. Tylko dlaczego nie jest w stanie zrobić dla mnie nic człowiek, którego kocham. Następnego dnia po 11:00 poszłam na ławeczkę na ul. Piotrkowskiej z kwiatem w ręku. Wiedział, że jestem w Łodzi. Czekałam na telefon, SMS, cokolwiek z propozycją spotkania. Dzień wcześniej odmówił, gdy zaproponowałam. I tak czekają