Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2024

60 kg- co dalej

Ok. Przez miesiąc brałam lek, co prawda nic nie przytyłam, ale też przestałam chudnąć. Także jest devyzja- odstawiam lek. I tak nie jest na nim super idealnie, najwyżej do niego wrócę, ale jak już schudnę tyle, co potrzebuję. Obecnie waga 60 kg- uśredniam, bo waha się pomiędzy 60,6 a 59,6 kg. Przez miesiąc biegałam dosyć regularnie. Jadłam w większości ok, a waga się zatrzymała. Także tak, lek odstawiam. Możliwe, że to całe bieganie też utrudnienia spadek wagi przez zatrzymywanie wody. No ale zobaczymy. Dziękuję aanderand za Miley komentarze i wsparcie. Postanowiłam wrzucić zdjęcia obecnej sylwetki. Oto ona: Na pierwszym zdjęciu nawet dosyć lekko to wygląda, ale już zdjęcie z przodu pokazuje, że wciąż jest ciężko dosyć i nie smukło i nie lekko. U mnie to minimum z 5 kg jeszcze by się przydało by było szczupło w miarę.  To nowe jeansy, w końcu udało mi się kupić idealnie dopasowane w pasie i na długość - niskie kobietki na pewno zrozumieją ten problem. Rozmiar 36 ale weszłam w nie na st

Krótki wpis- dwie piątki

 Wczoraj przebiegłam swoje pierwsze 5 km. A dzisiaj, dodatkowo, waga w końcu pokazała "5" z przodu! Dokładnie 59,6 kg. Dzisiaj pewnie dostanę okres, więc tą wagą powinna mieć raczej tendencje do utrzymania się, bądź spadku niż rośnięcia w górę. Kupiłam wczoraj, dosyć spontanicznie, pierścionek. Na zdjęciu tak nie widać, ale pięknie się błyszczy i jest bardzo kolorowy. Ostatnio chodzi mi po głowie, żeby kupić coś drogiego i wartościowego. Ale to fanaberia.... Może w styczniu z okazji urodzin?

Pierwsze 4 km

Wczoraj przebiegłam pierwszy raz 4 km. Dokładnie 4,15! Cieszę się, bo do tej pory robiłam 3 km. Jeszcze trochę treningów i zrobię swoje pierwsze 5 km, oby! A na wadze znowu 60,4 kg. Mimo trzymania diety. No nic. Dzisiaj zrobię dzień regeneracji. Będę piła dużo, może woda zejdzie... A na lekach czuję się super. Budzę się o 5 żywa i z energią.

Podsumowanie tygodnia

 W tym tygodniu zrobiłam aż 5 treningów biegowych! Planowałam biegać, co drugi dzień, ale to uzależniające... Cały czas mam ochotę na więcej, po skończonym biegu nie mogę się doczekać następnego dnia, żeby sprawdzić czy znowu dam radę. Faktycznie, to bieganie ma coś w sobie i dobrze robi na psyche. Aplikacja z opaski mówi, że biegałam łącznie 1:55.  Zamówiłam dwie pary butów do biegania. Jedne po lesie, drugie po asfalcie. Miałam wybrać jedne, ale obie zostawiam. W sumie biegam też czasem po asfalcie. Raz się żyje. A waga ciągle pokazuje albo 60,5, albo 60,8 kg i nie rozumiem do końca dlaczego. Jem dosyć mało jak na dodatkową aktywność fizyczną. Albo retencja wody- piję zbyt mało i woda się zatrzymuje, lub te leki, które biorę - może to co schudłabym to tyję po leku i bilans wychodzi na 0. Co w sumie też słabe, niestety. Może w przyszłym tygodniu będzie lepiej. Edit. 15.04 Waga 60,1 kg. Haha, szkoda, że nie te 0,2 mniej, ale coś ruszyło!

Pobity rekord

 Dzisiaj pobiłam swój rekord w bieganiu. Udało się pierwszy raz przebiec 3 km a dokładnie 3,3:) w tempie poniżej 7. Zazwyczaj mam tempo tak7:30-8. Biegło mi się dzisiaj super! Pierwsze 10 minut bardzo przyjemnie, bez zadyszki. Drugie 20 trochę gorzej, ale i tak lepiej niż ostatnio. Chyba bieganie co drugi dzień to dobry pomysł. Organizm ma czas na regenerację. Starałam się też wyżej podnosić nogi podczas biegu.  Miałam też chwilowy kryzys. Już chciałam zamawiać burgerka, już miałam płacić w aplikacji, ale opamiętałam się i zaraz wyjmuję placuszki z cukinii z piekarnika:) No i w końcu wczoraj wieczorem wzięłam całą dawkę leku. Rano waga wciąż 60,5 kg.

Poranne bieganie

 Hej!  Wczoraj miałam dzień regeneracji po dwóch dniach biegania z rzędu a dzisiaj postanowiłam, że spróbuję pobiegać, ale rano. Pomysł spontaniczny, po prostu wcześnie się obudziłam i czułam się wyspana. Także poszłam na 20-minutowy bieg/trucht. Po powrocie rozciąganie na macie i kilka ćwiczeń. Znalazłam na tik toku kilka bardzo skutecznych i prostych ćwiczeń rozciągających zalecanych właśnie po bieganiu. Może uda się wyszczuplić kiedyś te raciczki:) Do tego, też na tik toku, znalazłam kilka fajnych ćwiczeń z jogi i też praktykuję, bo mi po prostu podchodzą. A lepiej wykonywać coś co sprawia przyjemność, niż się katować. Może potem wrzucę te filmiki z ulubionymi ćwiczeniami.  Dzisiaj na wadze mniej, jest 60,8 kg! Mam nadzieję, że wkrótce spadnie do ostatniego najniższego pomiaru, tj. 60,4 kg. Może faktycznie po tych biegach woda się zbiera. Jestem początkująca to nawet te 20 minut to dla mnie spory wysiłek. Poza tym już 5 dni biorę leki. Na razie połowę dawki. Powinnam już brać całą.

Nad rzeką

Właśnie leżę nad rzeką. Pogoda jest cudowna, brak ludzi. Przyroda bardzo relaksuje. I moja biała strzała, kupiona w zeszłym roku:) Dzisiaj na wadze wciąż 61,2 kg. Wczoraj byłam biegać, chociaż było ciężej niż zwykle, ale dałam radę. Dzisiaj chyba zrobię dzień regeneracji i tylko joga i rozciąganie na macie. Po biegu właśnie tak robię, że w domu jeszcze rozciągam się praktykując delikatnie jogę. Dzisiaj rano czułam mięśnie, delikatnie, ale jednak- głównie pośladki i uda. Dobrze, niech się grudki tłuszczu rozbijają. Jakiś czas temu kupiłam mały lampionik i zapalam świeczkę przed snem, jest klimatycznie i przyjemniej się zasypia.    Do piątku L4, także spokojnie się relaksuje i wyciszam psychicznie. Odstawie chyba też tabletki antykoncepcyjne. Co prawda zaczęłam je brać na nowo w ubiegłym miesiącu dopiero, ale nie chcę kusić losu i dokładać czynników wpływających na wagę. Chociaż nigdy na anty waga mi nie rosła.  Trochę zdjęć jedzenia: Jajka na miękko, chleb razowy, pesto z pietruszki, fi

Kontrola wagi i dekompensacja

 Wczoraj waga pokazała 61,3 kg to aż 0,9 więcej od dnia poprzedniego. Ale może to było spowodowane póki co bieganiem po dłuższej przerwie. Dzisiaj rano już było 61,2. Jeszcze teraz, w ciągu dnia ważyłam się i waga też pokazuje 61,2, więc możliwe, że będzie rano spadek. Biorę leki 3 dni, póki co połowę dawki, powinnam dzisiaj/jutro wziąć całą już, ale boję się. Dzisiaj jest bardzo ciepło. Czekam aż trochę słońce zaczynie zachodzić i pójdę pobiegać. Dzisiaj jedzeniowo bardzo dobrze póki co. Jedzenia wyliczone na 900-1000 kcal a do tego będzie bieganie to aplikacji Jacka pokazuje około 200 spalonych kalorii. Wczoraj jedzeniowo było słabo, bo na wieczór zjadłam czekoladę. Ale całościowy bilans z dnia to było nie więcej niż 1600 kalorii. Weszłam dziś do sklepu z ubraniami. Zobaczyłam swój tyłek i uda w tych ich światłach w przymierzalni w lustrze... Masakra, taki cellulit mam i ogólnie otłuszczone wszystko. Płakać się chce, ale nic to! Dam radę, schudnę jeszcze, muszę i chcę być szczupła ja

Nic się nie dzieje

Zrobię takie dwa wpisy w jednym. Przydałby mi się jednak laptop, pisanie na telefonie jest takie sobie. 1. "Nic się nie dzieje" Jak wspominałam- miałam konsultację z moim łódzkim lekarzem. Wróciłam do leków,o tym jeszcze będzie, ale w drugiej części posta, a teraz coś innego. Przy okazji odwiedziłam T. Trochę rozmawialiśmy o Nas, trochę się wkurzyłam. Założyłam buty i kurtkę i powiedziałam, że ma rację i że żałuję, że przyjechałam, i że faktycznie nie ma sensu i że idę na spacer. Po powrocie miałam zebrać plecak i wrócić do siebie. Poszłam po małą kawę do Żabki. Osiedle piękne, bardzo dużo roślin: całe aleje forsycji, magnolii, kolorowych drzewek ozdobnych. Wszystko teraz tak pięknie kwitnie. Wzięłam tę kawę z Żaby i wróciłam na skraju parku, na ławeczkę. Obserwowałam spacerujących ludzi i tych jadących na rowerze. Czasem ktoś spojrzał na mnie, ja na nich. Było słonecznie i nieco wietrznie, a ja ubrana wiosennie w jasne spodnie i różową kurteczkę. I tak mi było błogo i spokoj

Po świętach

Odzywam się dopiero teraz, bo nawet nie było jak. Święta spędziliśmy u rodziny, potem miałam krótki wyjazd i wróciłam wczoraj. Jadłam raczej mało, ale też coś słodkiego w postaci małego kawałka ciasta czy krówki. Wczoraj jak wróciłam miałam ogromną ochotę na lody- kupiłam dwie gałki, ale jedząc je, stwierdziłam, że nie warto było. Już mnie tak słodkie nie zachwyca. Byłam przekonana, że coś na pewno przytyję, ale o dziwo jeszcze schudłam, co prawda tylko 0,1 ale ważne, że nie przytyłam. Teraz jest 60,4 kg, no tak niewiele do 5 z przodu! Już część starych ubrań zaczyna pasować, więc nieśmiało po trochę je wyciągam.  Miałam też konsultacje z lekarzem. Dostałam Xanax doraźnie i na stałe Abilify. Ten ostatni działał na mnie bardzo dobrze, ale! Bardzo po nim przytyłam- to było w tamtym okresie,kiedy udało mi się schudnąć bardzo do jakiś 52 kg a potem zaczęłam brać Abilify i znowu przytyłam i z tego próbuję się odchudzić. Umówieni jesteśmy z lekarzem na miesiąc brania, jeśli znowu zacznę tyć