Przejdź do głównej zawartości

Po świętach

Odzywam się dopiero teraz, bo nawet nie było jak. Święta spędziliśmy u rodziny, potem miałam krótki wyjazd i wróciłam wczoraj. Jadłam raczej mało, ale też coś słodkiego w postaci małego kawałka ciasta czy krówki. Wczoraj jak wróciłam miałam ogromną ochotę na lody- kupiłam dwie gałki, ale jedząc je, stwierdziłam, że nie warto było. Już mnie tak słodkie nie zachwyca. Byłam przekonana, że coś na pewno przytyję, ale o dziwo jeszcze schudłam, co prawda tylko 0,1 ale ważne, że nie przytyłam. Teraz jest 60,4 kg, no tak niewiele do 5 z przodu! Już część starych ubrań zaczyna pasować, więc nieśmiało po trochę je wyciągam. 

Miałam też konsultacje z lekarzem. Dostałam Xanax doraźnie i na stałe Abilify. Ten ostatni działał na mnie bardzo dobrze, ale! Bardzo po nim przytyłam- to było w tamtym okresie,kiedy udało mi się schudnąć bardzo do jakiś 52 kg a potem zaczęłam brać Abilify i znowu przytyłam i z tego próbuję się odchudzić. Umówieni jesteśmy z lekarzem na miesiąc brania, jeśli znowu zacznę tyć to odstawiany. Ja tyle nawet czekać nie będę. Daję temu lękowi max 2 tygodnie. W ogóle to tycie na Abilify to podobno bardzo nietypowa reakcja- większość pacjentów wręcz chudnie na nim. No nic, zobaczymy. Dopiero wczoraj wzięłam połowę dawki. Dzisiaj też ma być połowa a od jutra cała dawka.

Mam jeszcze jakieś przemyślenia, ale to może osobnym wpisie.

Od dzisiaj znowu dieta, oczywiście. Może uda się też bieganie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

7. Krok w tył

 Cześć! Od czasu ostatniego posta, prawie nic nie schudłam. Czasem waga pokazywała 63,3 a zaraz na drugi dzień dokładnie 1 kg, więcej. Dzisiaj 63,6. Mimo, że starałam się jeść mało, nawet bardzo mało. Od takiego jedzenia "bardzo mało" nie schudłam niemalże nic a tylko byłam słaba. Muszę się ogarnąć, na wiosnę chciałabym już te 59 kg. A do lata 53. Ale nie wiem czemu mój organizm jest teraz taki oporny na utratę wagi. Też od roku nie brałam leku na tarczycę, dopiero od tygodnia znowu biorę. Chyba jedyną skuteczną metodą u mnie jest kontrola kalorii - odpowiednia podaż kalorii a to też oznacza, że nie można ich dostarczać zbyt mało.  Poza tym, życie mnie ciągle zaskakuje. Nie wiem, czy pamiętacie, ale zanim weszłam w obecny związek, spotykałam się z mężczyzną dużo ode mnie starszym. Wiem, że to była miłość mojego życia, ale on nie chciał się wiązać, nigdy nie powiedział, że coś do mnie czuje. Ta relacja była przez to burzliwa. Potem zerwałam kontakt, bo już nie mogłam tego wytr

Róża

Podałam T. adres z informacją, że jak chce to może przyjechać na herbatę. Niestety nie mógł. Piłsm brandy z colą, oglądając na tablecie mój ulubiony serial - Sześć stóp pod ziemią. Potem pomyślałam, że skoro T. znowu nie może, to spędzę miło czas z kimś innym. Odezwałam się do znajomego. Nie spodziewałam się, że zostawi wszystko i przyjedzie, tak po prostu. Ledwo się znaliśmy.  Powiedziałam żartem, że może przynieść kwiaty, kiedy zapytał z czym ma przyjść. Nie widzieliśmy się 2,5 roku. Nie wiem jak to zrobił, że o północy znalazł kwiat. Byłam mocno zaskoczona, że wystarczyło powiedzieć ot tak a ktoś coś dla mnie zrobi, bez wymówek i tłumaczeń. Że przyjedzie, kiedy tego potrzebuję. Tylko dlaczego nie jest w stanie zrobić dla mnie nic człowiek, którego kocham. Następnego dnia po 11:00 poszłam na ławeczkę na ul. Piotrkowskiej z kwiatem w ręku. Wiedział, że jestem w Łodzi. Czekałam na telefon, SMS, cokolwiek z propozycją spotkania. Dzień wcześniej odmówił, gdy zaproponowałam. I tak czekają

Butelka wody

Hej, dziewczyny. Zamilkłam na trochę, bo nie wiedziałam, co odpowiedzieć na komentarze odnośnie ostatnich dwóch postów, a zwłaszcza ostatniego. Ale spróbuję.  Co do terapii: Na terapię nie chodzę od połowy stycznia jakoś. Pojechałam w styczniu do Łodzi, żeby pożegnać się z terapeutką i to zakończyć- nawet nie mogłam spojrzeć jej w twarz- powiedziałam jej wtedy, że nie mogę już chodzić na terapię, bo terapia jest dla życia a ja już nie chcę i nie dam rady obiecywać, że będę żyć. Wszystko, co już mogłam dla siebie zrobić to już zrobiłam.  To ostatnie zdanie: to wszystko, co mogłam dla Nas zrobić to zrobiłam, ale więcej sama nie zrobię, napisałam wczoraj T. On stwierdził, że też nie zrobi tego o czym mówił, bo sam ze sobą ma jakiś problem. Także, przyjechał, zburzył mój względny spokój, który budowałam przez ostatni rok, upewnił się, że nadal Go kocham i to mu najwyraźniej wystarczyło. Teraz znowu wróci do swojego życia. Jak się czuję, to chyba nie trzeba nic więcej dodawać.  Proszę, nie