Przejdź do głównej zawartości

Butelka wody

Hej, dziewczyny. Zamilkłam na trochę, bo nie wiedziałam, co odpowiedzieć na komentarze odnośnie ostatnich dwóch postów, a zwłaszcza ostatniego. Ale spróbuję. 

Co do terapii: Na terapię nie chodzę od połowy stycznia jakoś. Pojechałam w styczniu do Łodzi, żeby pożegnać się z terapeutką i to zakończyć- nawet nie mogłam spojrzeć jej w twarz- powiedziałam jej wtedy, że nie mogę już chodzić na terapię, bo terapia jest dla życia a ja już nie chcę i nie dam rady obiecywać, że będę żyć. Wszystko, co już mogłam dla siebie zrobić to już zrobiłam. 

To ostatnie zdanie: to wszystko, co mogłam dla Nas zrobić to zrobiłam, ale więcej sama nie zrobię, napisałam wczoraj T. On stwierdził, że też nie zrobi tego o czym mówił, bo sam ze sobą ma jakiś problem. Także, przyjechał, zburzył mój względny spokój, który budowałam przez ostatni rok, upewnił się, że nadal Go kocham i to mu najwyraźniej wystarczyło. Teraz znowu wróci do swojego życia. Jak się czuję, to chyba nie trzeba nic więcej dodawać. 

Proszę, nie każcie mi ograniczać się w tym, czym się tu dzielę. Nie chcę nikogo straszyć.Jeśli ktoś, coś będzie chciał zrobić to i tak to zrobi, same pewnie wiecie, a to jedyne miejsce, w którym mogę nanieść swoje myśli bez cenzury. Od tygodni, nie biorę już leków - przerobiłam prawie wszystkie preparaty dostępne na polskim rynku - dla osób z depresją, dla schizofreników, dla dwubiegunowców, nic nie pomogło. Teraz chcę zobaczyć jak funkcjonuję bez chemii, która albo dodaje energii,albo odbiera jej nadmiar, bez chemii, która pomaga zasnąć, albo stłumić lęki. Muszę sama ogarnąć,co w tej głowie jest.

Są dwie J. Pierwsza funkcjonuje względnie normalnie, chodzę do pracy, umawiam się na wizyty, kupuję nowe ubrania. Druga J. planuje jak z tym wszystkim skończyć, zbiera odwagę, domyka sprawy,  rozpada się na kawałki, coraz mniejsze. Funkcjonują dwie J.

W zeszłym tygodniu spotkało mnie dziwne zdarzenie. Przechodząc obok Żaby, kiedy szłam rano do pracy, normalnie wyglądający mężczyzna poprosił mnie o kupno butelki wody. Nie chciał pieniędzy, ani jedzenia, tylko tę wodę. Wręczyłam mu i odszedł. Takie miałam skojarzeń, że właśnie tak jest ze mną: jestem dla innych tylko na chwilę. Daję im, to czego aktualnie im brakuje, zabierają tę wodę i znikają. Czy to jest wszystko normalne? Czasem, gdy o tym myślę, zastanawiam się czy to wydarzyło się naprawdę - ten mężczyzna, czy to było moje urojenie, czy to był sen?

Jutro jadę do Łodzi na grób brata T. Żałuję, że nie byłam na pogrzebie. Powiesił się w mieszkaniu. Z T. pewnie się nie zobaczę. Gdy wyjeżdżałam z Łodzi przed rokiem obiecałam sobie, że już nigdy nie przyjadę do tego miasta. T. drążył drążył aż w końcu pojechałam. Zatem jak już złamałam obietnicę to wrócę tam ostatni raz, pożegna się z bratem T. i Łodzią - życiem w Łodzi. Muszę jeszcze pojechać do Szczecina, na grób babci i ją też pożegnać. 

---------

A, co u drugiej J.?

Waga spada, teraz jest 61,4 kg. Schudłam już 12 kg. I naprawdę to widzę i czuję,znowu jestem sprawna, bez ograniczeń, dosyć już drobną zaczynam być. W pracy każdy mówi, że przemiana super.

Chodzę do kosmetologa- ostatnio zrobiłam mezoterapię igłową pod oczy i policzki preparatem cela rederm. Drogo, ale faktycznie już widzę efekt, mimo, że jeszcze mam lekkie siniaki w okolicach oczu. 

W pracy ok. Dostałam sporą podwyżkę i jest szansa na kolejną w związku ze zmianą syanowiska - u mnie to trochę inaczej wygląda, ale mniej więcej z tym się wiąże. 

Ogólnie dużo kasy zaczęłam wydawać, bo skoro nawet nie wiem czy i jak długo będę żyła to mi wszystko jedno.

Trochę kasy wydaję na ubrania. Od jakiegoś czasu wymieniam trochę garderobę - kupuję rzeczy z naturalnych, dobrych materiałów. Już dawno wyrosłam z kupowania poliestrowego gówna z sinseya czy innego sheina. 


Po pracy robi jakieś rzeczy, udało się też zaliczyć pierwszą podróż rowerową. 

I tak sobie funkcjonuję w dwóch osobach. Każda prowadzi swoje życie i w innym kierunku zmierza.


Ps. Ktoś mi przekazał, że pewna osoba pisze o mnie bzdury na swoim blogu. Nie wiem po co wchodzi na mój, widocznie nie może wytrzymać. Jedyne jak to mogę skomentował - najwyraźniej leczy swoje kompleksy. Gdyby było inaczej raczej by się mną i moim blogiem nie interesowała. A sama wie o tym, co robię tyle ile zje (czyli pewnie dużo) i sobie wyobrazi a resztę dopowie.


Trzymajcie się.

J.


A,to dostałam od T. - skończyło się zanim zaczęło. Na pamiątkę.


Przejażdżka rowerowa:


Jedzenie:














Komentarze

  1. Nie zwracaj uwagi na niektóre komentarze. Wiesz, u mnie to trochę z troski i takiej bezsilności, bo ciężko czasami wyczuć słowa, ale nie ograniczaj się tutaj, pisz wszystko, bo masz po prostu do tego prawo. Komentarze też potrafią być błedne, a byłam juz w miejscu, gdzie z kimś się pisało i później zniknęła z tego świata. Już dwa razy tak mialam w necie i to jest nie do opisania, ale kompletnie Cię rozumiem. fajnie, ze zwróciłaś na to uwagę, uczymy sie od siebie czasami.
    Ps jedzenie super, bardzo moje smaki :) gratuluje spadku wagi, bo chyba właśnie wyszłaś z takiej oficjalnej "nadwagi", zazdroszczę bardzo

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

7. Krok w tył

 Cześć! Od czasu ostatniego posta, prawie nic nie schudłam. Czasem waga pokazywała 63,3 a zaraz na drugi dzień dokładnie 1 kg, więcej. Dzisiaj 63,6. Mimo, że starałam się jeść mało, nawet bardzo mało. Od takiego jedzenia "bardzo mało" nie schudłam niemalże nic a tylko byłam słaba. Muszę się ogarnąć, na wiosnę chciałabym już te 59 kg. A do lata 53. Ale nie wiem czemu mój organizm jest teraz taki oporny na utratę wagi. Też od roku nie brałam leku na tarczycę, dopiero od tygodnia znowu biorę. Chyba jedyną skuteczną metodą u mnie jest kontrola kalorii - odpowiednia podaż kalorii a to też oznacza, że nie można ich dostarczać zbyt mało.  Poza tym, życie mnie ciągle zaskakuje. Nie wiem, czy pamiętacie, ale zanim weszłam w obecny związek, spotykałam się z mężczyzną dużo ode mnie starszym. Wiem, że to była miłość mojego życia, ale on nie chciał się wiązać, nigdy nie powiedział, że coś do mnie czuje. Ta relacja była przez to burzliwa. Potem zerwałam kontakt, bo już nie mogłam tego wytr

Róża

Podałam T. adres z informacją, że jak chce to może przyjechać na herbatę. Niestety nie mógł. Piłsm brandy z colą, oglądając na tablecie mój ulubiony serial - Sześć stóp pod ziemią. Potem pomyślałam, że skoro T. znowu nie może, to spędzę miło czas z kimś innym. Odezwałam się do znajomego. Nie spodziewałam się, że zostawi wszystko i przyjedzie, tak po prostu. Ledwo się znaliśmy.  Powiedziałam żartem, że może przynieść kwiaty, kiedy zapytał z czym ma przyjść. Nie widzieliśmy się 2,5 roku. Nie wiem jak to zrobił, że o północy znalazł kwiat. Byłam mocno zaskoczona, że wystarczyło powiedzieć ot tak a ktoś coś dla mnie zrobi, bez wymówek i tłumaczeń. Że przyjedzie, kiedy tego potrzebuję. Tylko dlaczego nie jest w stanie zrobić dla mnie nic człowiek, którego kocham. Następnego dnia po 11:00 poszłam na ławeczkę na ul. Piotrkowskiej z kwiatem w ręku. Wiedział, że jestem w Łodzi. Czekałam na telefon, SMS, cokolwiek z propozycją spotkania. Dzień wcześniej odmówił, gdy zaproponowałam. I tak czekają