Hej!
Waga utrzymuje się na 61,5 kg. W tym tygodniu nie schudłam, ale też nie przytyłam, co też jest pozytywną wiadomością. I tak, nadwagę pożegnałam już przy 62,5 kg. Także udaje się oddalić od tej granicy. Dzięki za słowa wsparcia!
Prywatnie nie ma o czym mówić, bo sama nie wiem, co jest prawdziwe w tym wszystkim.
Dziś podjełam próbę biegania. W przeszłości miałam kilka takich prób i nie byłam w stanie biec nawet 2 minuty. Także nie wiem, co dzisiaj nagle się wydarzyło, ale nie robiąc sobie nadziei, że się uda, ubrałam się w to co miałam i wyszłam blisko do lasku. Weszłam głębiej gdzie nie było ludzi. Nie wiem dlaczego, ale udało się pobiegać - w zasadzie truchtać, wiadomo 2 razy po 10 minut z 30-sekundową przerwą. Dałabym radę dłużej więcej, ale pomyślałam, że warto to robić stopniowo. Było mi tak przyjechać w tym lasku, pogoda wiosenna, ciepła. Pachniało mchem i ziemią. Słuchałam śpiewu ptaków i było mi tak błogo. Może to przez to, że ostatnio chodzę nabuzowana różnymi emocjami i teraz mogłam to rozładować. Z pewnością jeszcze spróbuję tej aktywności.
Rano zjadłam mini kanapki z chlebka niskowęglowodanego - kupuję go w poekarni, przy pracy, do tego zrobiłam pastę z tuńczyka, awokado, białego sera, odrobina mascarpone.
Na obiad zupa brokułowa. Robiłam ją w tygodniu i wyszła pyszna. Podgotowany brokuł mielę w blenderze i wlewam do zupy. Dodaję zdrowe tłuszcze i pierś z kurczaka. Jest taka gęsta, ale jeszcze nie krem, bardzo smaczna i odżywcza. Na koniec posypane odrobiną mozzarelli.
Staram się ostatnio jeść mniej węglowodanowo. Stawiam bardziej na tłuszcz i białko i tak mi łatwiej wytrzymać i mniej mam ochotę na słodkie, w zasadzie w ogóle. W zasadzie codziennie zjadam jedno awokado. Czytałam o jego dobrych właściwościach no i zdrowy tłuszcz. Dzisiaj zrobiłam kolejne zapasy.
Komentarze
Prześlij komentarz