Właśnie leżę nad rzeką. Pogoda jest cudowna, brak ludzi. Przyroda bardzo relaksuje.
I moja biała strzała, kupiona w zeszłym roku:)
Dzisiaj na wadze wciąż 61,2 kg. Wczoraj byłam biegać, chociaż było ciężej niż zwykle, ale dałam radę. Dzisiaj chyba zrobię dzień regeneracji i tylko joga i rozciąganie na macie. Po biegu właśnie tak robię, że w domu jeszcze rozciągam się praktykując delikatnie jogę. Dzisiaj rano czułam mięśnie, delikatnie, ale jednak- głównie pośladki i uda. Dobrze, niech się grudki tłuszczu rozbijają. Jakiś czas temu kupiłam mały lampionik i zapalam świeczkę przed snem, jest klimatycznie i przyjemniej się zasypia.
Do piątku L4, także spokojnie się relaksuje i wyciszam psychicznie. Odstawie chyba też tabletki antykoncepcyjne. Co prawda zaczęłam je brać na nowo w ubiegłym miesiącu dopiero, ale nie chcę kusić losu i dokładać czynników wpływających na wagę. Chociaż nigdy na anty waga mi nie rosła.
Trochę zdjęć jedzenia:
Jajka na miękko, chleb razowy, pesto z pietruszki, filiżanka kefiru
Makaron pełnoziarnisty z pesto z pietruszki
Zupa krem z pomidorów i pieczonej papryki
Jajecznica z kurkami posypaną parmezanem, dymką i pietruszką, do tego marynowana papryka
Oczywiście nie było tak idealnie jak na zdjęciach. Wczoraj, niestety, znowu wpadły dwa paski czekolady białej i bułka z pasztetem nieprzewidziana w rozkładzie jazdy.
Dziś dzień zaczęty od tej jajecznicy z ostatniego zdjęcia.
Komentarze
Prześlij komentarz