Przejdź do głównej zawartości

#100 - Podsumowanie tygodnia

Hej! 

To będzie krótki wpis.

Postaram się w każdą niedzielę wklejać moją tabelkę z ostatniego tygodnia. Poniżej pierwszy tydzień. Nie wygląda to dobrze. Ale tak jak pisałam w poprzednim poście, daje sobie tydzień, żeby zobaczyć jak brak ćwiczeń koreluje z napadami jedzenia i czy faktycznie ma to bezpośredni związek. Od niedzieli do niedzieli.

Poza tym - daje sobie 100 dni na doprowadzenie odchudzania do końca. Może uda się wcześniej. Zobaczymy.




Kilka migawek z tygodnia:




Trzymajcie się!


Komentarze

  1. Też się trzymaj <3 To delikatny wzrost, mam nadzieję, że się nim jakoś mocno nie martwisz, może to też kwestia dnia cyklu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze ale organizacja! Faktycznie ważymy tyle samo aktualnie. I jaki piękny przystanek autobusowy - zdradzisz gdzie takie można spotkać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No próbuję trochę inaczej niż wcześniej,żeby trochę to kontrolować:D To przystanki w Otwocku w stylu świdermaier:)))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Załamka

 Hej, już nie wiem co robić. Od dawna kręcę się w kółko. Co waga spadnie tak poniżej 58 kg tak na drugi dzień (jak dziś) znowu pokazuje 60 kg. I żebym się objadala ale nie. Jem mało. Na pewno poniżej 1000 kcal... Nie jem żadnych słodyczy, nie jestem przed okresem. To aż niemożliwe. Nie wiem już co robić.  Wczoraj zjadłam 2 grahamki, jabłko i małą miskę zupy z warzywami gotowanej na kurczaku.... To przecież nie jest z pewnością nawet 1000 kcal ..

Od początku

 Hej... Postanowiłam posłuchać Arieli i ograniczyć pieczywo do minimum. Nie rozumiem tych skoków wagi. Co zejdę poniżej 59 kg to w jeden dzień wsjakuje z powrotem na 60 kg. Startuję kolejny raz od początku z wagą z dzisiaj 60,65 kg... Postaram się znowu zmniejszać porcje, nie jeść słodyczy/cukru (to akurat wychodzi bardzo dobrze). Co tu więcej pisać. Mam mało energii ostatnio ale tak bardziej z rana. Nie mogę się dobudzić, późno chodzę do pracy. Pod wieczór mi się poprawia. No nic. Mam przynajmniej cel... Wczoraj zobaczyłam swoje odbicie w witrynie sklepowej i znowu była załamka. Niby waga w normie (chociaż na granicy) a sylwetka nic a nic nie jest lekka. I jeszcze ten wielki brzuch jakbym była w ciąży.. próbuję go ukryć pod luźnymi koszulkami, bo cóż zrobić. Do następnego! J.

23.08

 Dzisiaj z rana waga na czczo 58,15 kg <3 Boże, już tak niewiele do "7"... Może ta "7" byłaby przełomowa i napędziła mnie do większego działania:)