Przejdź do głównej zawartości

cały dzień jedzenia

 Hej!

Oto cały dzień jedzenia:



Śniadanie: tutaj widać tylko 1/3 porcji. W rzeczywistości był pomidor, opakowanie kiełek słonecznika, pasta z połowy awokado, dwóch jajek, oleju lnianego i chlebek graham. Całość podzielona na takie 3 "śniadanka".


Obiad: pieczone ziemniaki, kawałek pieczonego łososia i talerzyk ogórków gruntowych.

 
Kolacja: serek wiejski z olejem lnianym i warzywami. Doprawiony solą, pieprzem, ząbkiem czosnku.


I tutaj chciałabym odpowiedzieć na komentarze pod poprzednim postem.

Dla przykładu pokazałam jak mniej więcej jem w ciągu dnia. Wydaje mi się, że są to sycące posiłki i takie bardziej białkowo-tłuszczowe. Ja się tym generalnie najadam a przynajmniej tak mi się zdaje. I objętościowo też chyba wychodzi nieźle. Potrafię tak zjeść i nie rzucać się na jedzenie pod warunkiem, że niczego nie ćwiczę.

Liczę kalorie przy ćwiczeniach. No właściwie przy bieganiu, ale tu tak dobrze nie wychodzi. Podczas biegu można spalić max 500 kalorii - mówię tu tylko o moim bieganiu. Ale jak wieczorem zjem trzy kanapki z dżemem i miodem i grubą warstwą masła to nie ma opcji, żeby nie przekroczyć kalorii.

Z tym zejściem do niższej wagi chodzi o to, że jak już bym do niej zeszła to nie zależałoby mi na deficycie już, więc spokojnie mogłabym jeść więcej i być na zerze kalorycznym a ćwiczeniami ujędrniać i wysmuklać ciało i to, co zostanie z tłuszczu zamieniać powoli w mięśnie - tyle ile to możliwe. Myślę, że schudnięcie 5 kg to by było z 1,5 miesiąca może do 2 miesięcy.

Podobno schudłam mimo, że waga ta sama, ale bardziej z brzucha, w talii. Nogi są masywne - uda i łydki. Tu nic nie zeszłam z obwodów. Wręcz mam wrażenie, że łydki mi jeszcze napuchły.

Biorąc powyższe postanowiłam przez tydzień od dzisiaj nie ćwiczyć nic i zobaczyć czy będę w stanie wytzymać w założonych kaloriach i nie mieć mini napadów. Jeśli waga zacznie spadać to rezygnuję z ćwiczeń na te 1,5-2 miesiące a jeśli nic z tego nie wyjdzie to postawię na ćwiczenia. A to racja, że efekty tych ćwiczeń widać w tym, że ciało zaczyna się "zbijać". Jak dotykam to skóra jest przyjemniejsza w dotyku. 

Trudno będzie zrezygnować nawet na tydzień z treningów. Chyba uzależniłam się już o tych endorfin, bo pierwszy dzień a już mnie nosi :P Będę praktykowała tylko długie spacery.

Jeśli macie pomysły na objętościowe posiłki to będę wdzięczna za podpowiedzi i inspiracje.

Trzymajcie się!



Zdjęcie dla zdjęcia z trasy dom-praca :D



Komentarze

  1. Zainspirowałaś mnie do posta jedzeniowego :D Mi pomogło rozbicie na 4 posiłki, jeśli chodzi o zwiększenie objętości to tutaj poszłabym w obiady z warzywami (dużo wejdzie na porcję, więc Cię "zapchają", a kalorycznie nie dobiją). Jeśli martwią Cię kanapki z dżemem i miodem, to może zamiast masła/margaryny spróbuj posmarować je twarogiem albo bieluchem - chleb nie będzie suchy, a kalorycznie i tłuszczowo będzie skromniej.
    Ja akurat jestem fanką wysokobiałkowego jedzenia, bo tak się czuję najlepiej, mam natomiast kolegę, który jest niesamowicie wytrenowany i w ogóle jest królem odżywiania się, i on z kolei powiedział, że śniadania lepiej jeść węglowo-tłuszczowe (jako przykład podał wtedy tortelini z czymś. Tortelini na śniadanie, uśmiałam się niesamowicie tego wieczoru :D). U mnie to się nie sprawdza za grosz, ale jest to jakieś podejście.
    Tak sobie teraz jeszcze myślę - skoro ćwiczysz, biegasz, to wyrabiasz masę mięśniową. A mięśnie ważą więcej niż tłuszcz. Więc może dlatego Ty nie widzisz różnicy na wadze (bo sama waga się faktycznie nie zmienia), ale zmienia się skład Twojego ciała?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Załamka

 Hej, już nie wiem co robić. Od dawna kręcę się w kółko. Co waga spadnie tak poniżej 58 kg tak na drugi dzień (jak dziś) znowu pokazuje 60 kg. I żebym się objadala ale nie. Jem mało. Na pewno poniżej 1000 kcal... Nie jem żadnych słodyczy, nie jestem przed okresem. To aż niemożliwe. Nie wiem już co robić.  Wczoraj zjadłam 2 grahamki, jabłko i małą miskę zupy z warzywami gotowanej na kurczaku.... To przecież nie jest z pewnością nawet 1000 kcal ..

Od początku

 Hej... Postanowiłam posłuchać Arieli i ograniczyć pieczywo do minimum. Nie rozumiem tych skoków wagi. Co zejdę poniżej 59 kg to w jeden dzień wsjakuje z powrotem na 60 kg. Startuję kolejny raz od początku z wagą z dzisiaj 60,65 kg... Postaram się znowu zmniejszać porcje, nie jeść słodyczy/cukru (to akurat wychodzi bardzo dobrze). Co tu więcej pisać. Mam mało energii ostatnio ale tak bardziej z rana. Nie mogę się dobudzić, późno chodzę do pracy. Pod wieczór mi się poprawia. No nic. Mam przynajmniej cel... Wczoraj zobaczyłam swoje odbicie w witrynie sklepowej i znowu była załamka. Niby waga w normie (chociaż na granicy) a sylwetka nic a nic nie jest lekka. I jeszcze ten wielki brzuch jakbym była w ciąży.. próbuję go ukryć pod luźnymi koszulkami, bo cóż zrobić. Do następnego! J.

Dobry czas

Hej! Siedzę w pracy, nie mam, co robić, więc pomyślałam, że coś napiszę.  Z dietą idzie mi teraz bardzo dobrze! Nie mam napadów, lepiej się odżywiam. Nadal robię sałatki do pracy, w domu obiadokolacja i póki co to mi wystarcza. Jem około 1000-1100 kcal. Ale jestem niska, więc moje zapotrzebowanie jest niskie. Waga na dzisiaj 57,6 kg. Mega mnie to zmotywowało:) Mam nadzieję, że to utrzymam a nawet schludę więcej. Muszę być teraz cierpliwa, jestem 4 dni przed okresem. Na razie apetyt jest do zniesienia.  Jednak jadę na urlop nie w grudniu a teraz w listopadzie od 8 do 17. Jestem przemęczona taką monotonią. Wstawanie o 5, praca, dom i tak w kółko. Muszę urozmaicić jakoś to życie. Lecimy do Albanii. Pogoda ma być wiosenna. Ja już w ukropie byłam w tym roku na Cyprze a mój partner źle znosi upały. Jeszcze mi zostanie 9 dni urlopu z tego roku. Nie wykluczam, że w styczniu pojadę do cieplejszych regionów. Zima mnie rujnuje psychicznie. Fot jedzenia m mało z tego okresu. Przez to robi...