Smutne, że tak wiele dziewczyn przestało pisać. Często zastanawiam się, co u nich słychać, czy są szczęśliwe, czy wręcz przeciwnie. Nie wiem, co robić w tym życiu. Odkąd się przeprowadziłam, nie mam żadnych znajomych, przyjaciół, z którymi mogłabym porozmawiać, wyjść, porobić cokolwiek i żeby po prostu były. Żałuję, że zerwałam kontakt ze znajomymi w Łodzi. Niewiele ich było, ale w pewnym momencie postano wiłam się odciąć i teraz przeżywam tego konsekwencje. Różne mam myśli przez tę niewiedzę, co dalej z życiem. Na nic nie mam ochoty. Przede wszystkim żyć, bo nie wiem co to znaczy żyć. Nie wiem sama kim jestem. Z jednej strony chciałabym niezależności, z drugiej chciałabym, żeby ktoś się mną zaopiekował i jak małym dzieckiem i jak kobietą. Niby mam wszystko a jednak czegoś mi brakuje. 3 lata temu związałam się z narcyzem (diagnoza terapeutki) i ten związek to po prostu relacja. Tak, to typowy związek narcyza z borderline. Nie mogę się uwolnić. Jestem w tym wszystkim coraz bardziej żał