Przejdź do głównej zawartości

Po urlopie

 Hej!

Wczoraj późnym wieczorem wróciłam z urlopu. Postanowiłam zebrać się mimo niewielkiego zapału do zagospodarowania długiego weekendu i wybrałam się nad morze - dokładnie do Gdyni. Nie licząc zeszłorocznego 1-dniowego pobytu, dawno nie byłam nad Bałtykiem. Chyba z kilka lat. Przechodzę trudny okres - psychicznie, próbuję naprawić psyche po relacji z człowiekiem z osobowością narcystyczną. Ktoś kto był w takiej relacji z pewnością mnie rozumie. I ten wyjazd miał być odskocznią ale w sumie nie był, snułam się po plaży, robiłam ponad 20 tys. kroków, sporo leżakowałam, ale nie da się uciec od siebie, problemów, traum. Wiem, że potrzeba czasu. Przynajmniej odpoczęłam od pracy. Dzisiaj mam zdalną i zebrałam się, żeby napisać tego posta.

Jedzeniowo na wyjeździe baaardzo słabo. Z jednej strony nie miałam apetytu, z drugiej miałam mini napady. Wydałam za dużo kasy na żarcie jak na krótki pobyt. Nie wszystko dojadałam do końca, prawie nic mi nie smakowało - w takim sensie, że mdliło mnie na myśl o jedzeniu, ale zamawiałam żarcie z myślą, że jak się najem to trochę ukoję psychę. I to wszystko odbiło się na wadze, a jakże! Rano znowu ponad 59 kg, bo aż 61. Momentami chce mi się płakać bo to odchudzanie to niekończąca się historia. Niby nie ma tragedii, ale widzę, że ta sylwetka nie jest lekka a ciężka. Przed wyjazdem poszłam do sklepu z zamiarem zakupu jakiegoś stroju na plażę, ale nie wiem czy te lustra w przymierzalniach z połączeniem sztucznego światła sprawia, że ciało bez ubrania wygląda masakrycznie. Widać celulit, te wszystkie kilogramy, jak wszystko wisi, ta cała skóra wypełniona tłuszczem.  A może tak właśnie wyglądam? Niestety, chyba tak jest. Myślałam, że się rozryczę, w efekcie wyszłam niczego nie kupując.

Jeszcze wczoraj złapał mnie okropny ból karku/pleców. Nie mogłam się schylać, ledwo wstawałam z łóżka. Dzisiaj od rana to samo, aż zapisałam się do lekarza, dopiero na 14:00 a do tego czasu już ból odpuścił. Może to rozchodziłam. W każdym razie lekarza i tak odwiedziłam i wzięłam skierowanie do endokrynologa. Na niedoczynność tarczycy leczę się jakoś od 2015 r. a wstyd się przyznać ale w poradni nie byłam od lat! Nie badałam też dawno TSH... po prostu brałam recepty z tych internetowych receptomatów. Miałam ostatnio postanowienie, żeby bardziej zadbać o sprawy zdrowotne. Przy okazji skonsultuję niskie wyniki magnezu, ferrytyny i żelaza i poproszę o leki uzupełniajace niedobory.

Ogólnie kipekso się czuję w ostatnich tygodniach. Trudno wstać do pracy, trudno skoncentrować się na pracy, czuję się słabo, i albo dużo śpię albo nie śpię prawie w ogóle.

Wyszedł narzekajacy ten wpis, ale co zrobić, sama prawda.

W następnym wpisie - postaram się dodać szybko - może nawet jeszcze dzisiaj, odpowiem na Wasze komentarze, za które bardzo dziękuję:) i nadrobię Wasze posty.

Pozdrawiam!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dobry czas

Hej! Siedzę w pracy, nie mam, co robić, więc pomyślałam, że coś napiszę.  Z dietą idzie mi teraz bardzo dobrze! Nie mam napadów, lepiej się odżywiam. Nadal robię sałatki do pracy, w domu obiadokolacja i póki co to mi wystarcza. Jem około 1000-1100 kcal. Ale jestem niska, więc moje zapotrzebowanie jest niskie. Waga na dzisiaj 57,6 kg. Mega mnie to zmotywowało:) Mam nadzieję, że to utrzymam a nawet schludę więcej. Muszę być teraz cierpliwa, jestem 4 dni przed okresem. Na razie apetyt jest do zniesienia.  Jednak jadę na urlop nie w grudniu a teraz w listopadzie od 8 do 17. Jestem przemęczona taką monotonią. Wstawanie o 5, praca, dom i tak w kółko. Muszę urozmaicić jakoś to życie. Lecimy do Albanii. Pogoda ma być wiosenna. Ja już w ukropie byłam w tym roku na Cyprze a mój partner źle znosi upały. Jeszcze mi zostanie 9 dni urlopu z tego roku. Nie wykluczam, że w styczniu pojadę do cieplejszych regionów. Zima mnie rujnuje psychicznie. Fot jedzenia m mało z tego okresu. Przez to robi...

Luty

 Cześć! Luty mija a raczej już prawie minął bardzo szybko. U mnie kondycja psychiczna pogorszyła się. Będę musiała wrócić do typowych antydepresantów. Przez dłuższy okres brałam już tylko stabilizatory nastroju. Dostałam też lek na sen, bo z tym też było źle. Plusem jest, że zasypiam i nie jem w nocy. W pewnym momencie miałam na wadze już 61,5 kg, ale ostatnio trochę się ogarnęłam. Zeszłam prawie do 60 kg. Jeszcze chwila i znów na wadze będzie ta "5" z przodu. Gdzieś przeczytałam a propos odchudzania, że ważne jest aby nie przeżuwać jak krowa, tj. nie jeść przez cały dzień małych posiłków, bo wtedy często pojawia się wyrzut insuliny. Dlatego ograniczyłam się do dwóch posiłków dziennie. Na razie nie liczę kalorii tylko jem te dwa posiłki z tym, że są to po prostu małe porcje. Przykładowo rano jem kajzerke z warzywami i szynką a potem dopiero obiad około 16:00 i to było 100 gramów makaronu z jajkiem, pomidrokami koktajlowymi i szynką. I to tylko tyle. Wykluczyłam całkowicie cuk...

Wiosna

 Hej! To będzie krótki wpis. Powoli układam sobie w głowie plany na dietę. Staram się znowu jeść te dwa posiłki dziennie. Dzisiaj było aż 18 stopni, bardzo ciepło i wiosennie. Na drzewach pojawiają się pąki. W końcu świat wraca do życia. W związku z czym chciałabym wrócić do biegania. Niestety obawiam się, że teraz to nie jest najlepszy pomysł. Powinnam skupić się na zejściu z wagi. Bieganie bardzo nakręca apetyt. Nie jestem pewna czy byłabym w stanie to przezwyciężyć.  Takie musy kupiłam na wieczorną przekąskę. Gdyby mi obiadokolacja nie wystarczała to może taki niskokaloryczny mus uspokoi trochę żołądek i przede wszystkim głowę.  A tu kilka przykładowych posiłków.  Makaron ze smażonymi na oliwie pomidorami. Talerz gołąbków na dwa obiady dla dwóch osób. Gdy nie mam czasu rano przyrządzić nic na śniadanie do pracy to kupuję gotowe kanapki w piekarnio-cukierni. Są naprawdę pyszne. Tutaj tost na zakwasie. A tu domowy bajgiel z kawą latte. Jakoś mam ostatnio ochotę na b...