Przejdź do głównej zawartości

Długi weekend

 Hej!

Nie było mnie tu z dwa tygodnie. Myślę, że można powiedzieć, że waga ustabilizowała się w okolicach 59,0 kg. Zaraz nastanie czas "przed okresem", więc będzie ciężko. Ostatnio dieta mi szła całkiem dobrze, ale jedna sytuacja spowodowała, że postanowiłam uspokoić się jedzeniem i tak jadłam dwa dni. Waga wzrosła ale po 2-3 dniach z powrotem wróciła do tych 59 kg. Są okresy, kiedy dłużej udaje mi się jeść mniej, że spada nawet do 58,3-58,5 kg. Ale to pewno przez pozbywanie się także treści żołądkowo-jelitowej.

Mam w planach kupić karnet na basen i chodzić chociaż z 2 razy w tygodniu, ale to nie ma nic wspólnego z chudnięciem. Po prostu ostatnio znowu boli mnie kręgosłup, mam hiperlordozę lędźwiową, a pływanie na grzbiecie i łagodzi ból i "naprawia" to schorzenie.

Odkryłam super produkt na dietę - serek kremowy lekki Bieluch. W opakowaniu ma tylko 122 kcal a jest sycący i ma dużo białka. Jak zjem taki z rozdrobnionym bananem to jestem syta na długo. 

Długi weekend mija mi całkiem fajnie! Chodzę codziennie nad rzekę, udało mi się przeczytać książkę- w końcu! Zaczęło mi to sprawiać na nowo frajdę, pewno też dlatego, że kieruje myśli z rzeczy, o których próbuję nie rozmyślać. Podobnie działają seriale. Obejrzałam kilka fajnych w ostatnim czasie. Byłam też na koncercie Kultu :)) Grali w moim mieście z okazji obchodów 15 sierpnia. 

Zaraz trochę obeschnę, spakuję nową książkę i pojadę rowerem nad rzekę. Trochę będę czytała, trochę się pomoczę. Ta przyroda nad rzeką mnie zachwyca. Jest tam kilka rodzajów ważek, latają całymi chmarami. Jedna z odmian nie boi się ludzi i często siadają mi na dłoni. Uwielbiam je obserwować. Są piękne, jasnozielone. Wczoraj jak siedziałam przy brzegu to rybki ocierały się o mnie przepływając, niektóre przyjemnie podskubywały. Uwielbiam oglądać ryby. Zwłaszcza na wakacjach z maską do nurkowania. Podwodny świat jest fascynujący. 

Chyba wezmę wolne w przyszły piątek i też urządzę sobie długi weekend na zakończenie lata:)

Pewnie jeszcze dodam jakiś wpis, dzisiaj, albo jutro i opowiem coś więcej.


Trzymajcie się!

Komentarze

  1. Uuu ale bym poszła na koncert Kultu! W kwestii pieczywa, w piekarni Hert odkryłam chleb Keto, bez glutenu i z minimalną ilością węglowodanów, robiony na nabiału, z ziarnami, jest całkiem dobry, jeśli nadal potrzebujesz pieczywa lub jest Ci z nim po prostu wygodniej to spróbuj. Hert jest chyba sieciowką, nie? Inny ciekawy patent: bierzesz awokado, rozgniatasz z jajkiem surowym i odrobiną tartego żółtego sera, dodajesz ciutkę soli, mieszasz to porządnie i wyglądasz na papier do pieczenia posmarowany oliwą z oliwek (mozna posypać jakimiś ziarnami). Też fajne tylko już kaloryczne, oczywiście, ale do pracy sie nadaje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Załamka

 Hej, już nie wiem co robić. Od dawna kręcę się w kółko. Co waga spadnie tak poniżej 58 kg tak na drugi dzień (jak dziś) znowu pokazuje 60 kg. I żebym się objadala ale nie. Jem mało. Na pewno poniżej 1000 kcal... Nie jem żadnych słodyczy, nie jestem przed okresem. To aż niemożliwe. Nie wiem już co robić.  Wczoraj zjadłam 2 grahamki, jabłko i małą miskę zupy z warzywami gotowanej na kurczaku.... To przecież nie jest z pewnością nawet 1000 kcal ..

Od początku

 Hej... Postanowiłam posłuchać Arieli i ograniczyć pieczywo do minimum. Nie rozumiem tych skoków wagi. Co zejdę poniżej 59 kg to w jeden dzień wsjakuje z powrotem na 60 kg. Startuję kolejny raz od początku z wagą z dzisiaj 60,65 kg... Postaram się znowu zmniejszać porcje, nie jeść słodyczy/cukru (to akurat wychodzi bardzo dobrze). Co tu więcej pisać. Mam mało energii ostatnio ale tak bardziej z rana. Nie mogę się dobudzić, późno chodzę do pracy. Pod wieczór mi się poprawia. No nic. Mam przynajmniej cel... Wczoraj zobaczyłam swoje odbicie w witrynie sklepowej i znowu była załamka. Niby waga w normie (chociaż na granicy) a sylwetka nic a nic nie jest lekka. I jeszcze ten wielki brzuch jakbym była w ciąży.. próbuję go ukryć pod luźnymi koszulkami, bo cóż zrobić. Do następnego! J.

23.08

 Dzisiaj z rana waga na czczo 58,15 kg <3 Boże, już tak niewiele do "7"... Może ta "7" byłaby przełomowa i napędziła mnie do większego działania:)