Hej!
Dzisiaj waga pokazała 60,2 kg. Cieszę się, że coś spada nawet, jeśli powoli. Po troszkę do celu. Baby steps. Kurczę, mam tyle ubrań z dawnego, szczupłego okresu. Jeszcze nie we wszystko się mieszczę. Zwłaszcza w dżinsy zdecydowanie nie. Chciałabym tak w połowie wiosny ważyć 55 kg. Jakby tak spadało te 2 kg na miesiąc byłoby już super. To wychodzić 0,5 kg tygodniowo. Nie jest niemożliwe. Całkiem realny cel. Dostałam kawałek czekoladowego tortu z okazji urodzin osoby z rodziny. Na razie udaje mi się omijać go z daleka. Oby mój partner zjadł go szybciej niż ja bym mogła.
Wczoraj około 9:00 zjadłam na śniadanie kajzerkę bez masła ale z sałatą, szynką i czerwoną papryką a potem dopiero około 17:00 spaghetii ale bez makaronu, sam taki gęsty sos z mięsem z dwiema małymi kromkami chleba. Nieskromnie powiem, że wyszło pysznie! Zostało jeszcze na dzisiaj. Może zjem go z małą ilością makaronu.
A tak wżyciu prywatnym póki co staram się trochę pozbierać po toksycznej relacji z narcyzem. Nie jest łatwo, bo jak to narcyz przypomina o sobie mimo mojej kategorycznej prośby, żeby nie pisał i nie dzwonił już nigdy. I tak mijają dni. Wczoraj też kiepsko się czułam, więc wzięłam nasen i coś jeszcze na sen i po obiedzie poszłam spać. Spałam prawie 12 h.
Chciałabym dzień kobiet spędzić nad morzem. Może uda się? Albo przynajmniej zrobić coś dla siebie:)
Na tik toku wyświetla mi się sporo filmików dziewczyn, które pokazują jakie są chude. Motywujące i dołujące, że ja tak nie wyglądam.
Pozdrawiam Was!
Komentarze
Prześlij komentarz