Przejdź do głównej zawartości

Posty

Urlop - Portugalia

 Hej! Trochę mnie nie było. Miałam sporo pracy w pracy przed urlopem. Chciałam wszystko domknąć, żeby mieć spokojną głowę. Jutro lecę do Portugalii na 10 dni. Dokładnie do Lizbony, ale w planach mamy odwiedzenie Porto, Sintry, Cascais i wybrzeże Cabo da Roca, więc będzie co robić. Pewnie sporo się złazimy. Mam zamiar też próbować kuchni portugalskiej i raczej się nie ograniczać, chociaż też nie przejadać. Pewnie w tym czasie nie będę się odzywała, ale obiecuję nadrobić Wasze blogi po powrocie. Trzymajcie się!
Najnowsze posty

Wiosna

 Hej! To będzie krótki wpis. Powoli układam sobie w głowie plany na dietę. Staram się znowu jeść te dwa posiłki dziennie. Dzisiaj było aż 18 stopni, bardzo ciepło i wiosennie. Na drzewach pojawiają się pąki. W końcu świat wraca do życia. W związku z czym chciałabym wrócić do biegania. Niestety obawiam się, że teraz to nie jest najlepszy pomysł. Powinnam skupić się na zejściu z wagi. Bieganie bardzo nakręca apetyt. Nie jestem pewna czy byłabym w stanie to przezwyciężyć.  Takie musy kupiłam na wieczorną przekąskę. Gdyby mi obiadokolacja nie wystarczała to może taki niskokaloryczny mus uspokoi trochę żołądek i przede wszystkim głowę.  A tu kilka przykładowych posiłków.  Makaron ze smażonymi na oliwie pomidorami. Talerz gołąbków na dwa obiady dla dwóch osób. Gdy nie mam czasu rano przyrządzić nic na śniadanie do pracy to kupuję gotowe kanapki w piekarnio-cukierni. Są naprawdę pyszne. Tutaj tost na zakwasie. A tu domowy bajgiel z kawą latte. Jakoś mam ostatnio ochotę na b...

Marzec

Hej! Zacznę od diety, oczywiście. Wszystko co zeszło do 60,2 kg, wróciło dokładnie tyle samo. Czyli nadal jest 61,5 kg i to jest chyba moja aktualna, realna waga. Wspominałam, że jadłam dwa posiłki dziennie, niestety w ostatnim czasie podjadałam, jadłam słodycze. Totalna porażka, kolejna. Staram się wrócić na dobre tory. Bezwzględnie muszę zacząć jeszcze raz jeść te dwa posiłki dziennie i zero słodyczy, cukru, cukru w produktach. I zacząć ćwiczyć - ćwiczenia na hiperlordozę i kręgosłup, bo ten ostatni dalej mi się we znaki. Praca siedząca robi swoje, do tego dojeżdżam pociągiem do pracy to wychodzi kolejne dwa razy po 40 minut siedzenia.  Obejrzałam świetny serial na Netflixie - Cassandra. Pewnie większość z Was już widziała. Teraz na tik toku wyświetlają mi się filmy z tym motywem 😅 Powiem Wam, że z tą wagą jest mi już ciężko. Jestem niska, jak wiecie, więc to przytycie robi swoje. W pracy dostałam podwyżkę, małą, bo małą, ale zawsze. Postanowiłam część wydać na ubrania, bo ubran...

Baby steps

 Hej! Dzisiaj waga pokazała 60,2 kg. Cieszę się, że coś spada nawet, jeśli powoli. Po troszkę do celu. Baby steps. Kurczę, mam tyle ubrań z dawnego, szczupłego okresu. Jeszcze nie we wszystko się mieszczę. Zwłaszcza w dżinsy zdecydowanie nie. Chciałabym tak w połowie wiosny ważyć 55 kg. Jakby tak spadało te 2 kg na miesiąc byłoby już super. To wychodzić 0,5 kg tygodniowo. Nie jest niemożliwe. Całkiem realny cel. Dostałam kawałek czekoladowego tortu z okazji urodzin osoby z rodziny. Na razie udaje mi się omijać go z daleka. Oby mój partner zjadł go szybciej niż ja bym mogła. Wczoraj około 9:00 zjadłam na śniadanie kajzerkę bez masła ale z sałatą, szynką i czerwoną papryką a potem dopiero około 17:00 spaghetii ale bez makaronu, sam taki gęsty sos z mięsem z dwiema małymi kromkami chleba. Nieskromnie powiem, że wyszło pysznie! Zostało jeszcze na dzisiaj. Może zjem go z małą ilością makaronu. A tak wżyciu prywatnym póki co staram się trochę pozbierać po toksycznej relacji z narcyzem. N...

Luty

 Cześć! Luty mija a raczej już prawie minął bardzo szybko. U mnie kondycja psychiczna pogorszyła się. Będę musiała wrócić do typowych antydepresantów. Przez dłuższy okres brałam już tylko stabilizatory nastroju. Dostałam też lek na sen, bo z tym też było źle. Plusem jest, że zasypiam i nie jem w nocy. W pewnym momencie miałam na wadze już 61,5 kg, ale ostatnio trochę się ogarnęłam. Zeszłam prawie do 60 kg. Jeszcze chwila i znów na wadze będzie ta "5" z przodu. Gdzieś przeczytałam a propos odchudzania, że ważne jest aby nie przeżuwać jak krowa, tj. nie jeść przez cały dzień małych posiłków, bo wtedy często pojawia się wyrzut insuliny. Dlatego ograniczyłam się do dwóch posiłków dziennie. Na razie nie liczę kalorii tylko jem te dwa posiłki z tym, że są to po prostu małe porcje. Przykładowo rano jem kajzerke z warzywami i szynką a potem dopiero obiad około 16:00 i to było 100 gramów makaronu z jajkiem, pomidrokami koktajlowymi i szynką. I to tylko tyle. Wykluczyłam całkowicie cuk...

Koniec urodzinowego miesiąca

Hej! Minął już mój urodzinowy miesiąc. Może nie wszystko udało mi się zrealizować, ale i tak jestem zadowolona, że zrobiłam coś dla siebie, miałam czas dla siebie. Poza tym, że byłam na wystawie S. Dali to jeszcze udało mi się pójść do kina na "Baby girl". Poza tym sporo biegałam. W zeszłym tygodniu odwiedzili mnie rodzice mojego partnera, dostałam m.in. śliczne tulipany.  Staram się jeść zdrowo i różnorodnie, ale poza tym wpadają inne przekąski i nie chudnę, a jakże. Odgrzebałam książkę Jadłonomii, w której są policzone już kalorie w posiłkach. Spróbuję korzystać z niej znowu. Pamiętam, że przepisy były smaczne i sycące a przy tym nie takie kaloryczne. Nie wiem czy już o tym wspominałam, ale od lutego będę pracowała hybrydowo. Niestety tylko jeden dzień w tygodniu plus 24 dni do wykorzystania w ciągu roku. Zaoszczędzę trochę czasu na dojazdy. Nic więcej nie dzieje się u mnie. Zwykłe życie. Przez ostatni rok zaniedbałam mieszkanie. Mało w nim sprzątałam, gotowałam też nieregu...

Część II urodzinowego miesiąca

 Hej! 18.01 miałam urodziny. Niestety ten dzień to jakaś porażka. Byłam w tajskiej knajpie ale jedzenie średnie. Miało być kino ale nie wyszło. Był za to spacer i gorąca wiśnióweczka ale w niefajnej atmosferze. Ale to nic! To urodzinowy miesiąc, więc 22.01 udało mi się z tej okazji pójść na wystawę Daliego na tych dużych ekranach. Było super. Na urodziny kupiłam nowego Garmina, niestety był bardzo drogi i uważam, że zakup zbyt kosztowny ale już. Jest to najnowszy forerunner. Jest bardzo fajny, ale mam wyrzuty sumienia. Postanowiłam, ze to ostatni drogi zakup w tym roku. Chciałam pójść jeszcze na wystawę Chełmońskiego w Muzeum Narodowym , podobno mega, niestety bilety wyprzedane. Po weekendzie pójdę do kina na bajkę o kocie "Flow":) Nie wiem czy jeszcze uda mi się zaliczyć spacer po starówce i wzdłuż Wisły. W ramach wystawy była możliwość zrobienia zdjęcia w ramie:) I krótkie video:) Trzymajcie się Kochane!